Pamiętnik 2011- 2013

Rok 2011

5.01.2011

Nowy Rok zaczął się dla nas ( odpukać w nie malowane) bardzo dobrze, pomimo kłopotów które czekają mnie aż do kwietnia… Od dziś Maciek jest podopiecznym Fundacji ” Dbam o Zdrowie” Dla niego to dodatkowa szansa, choć wahałam się bo dwie różne fundacje dwa różne konta, totalny zamęt i dodatkowa praca dla mnie- nowe ulotki, apele rozpowszechnianie informacji o nowej fundacji ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, małemu przyniesie to wiele korzyści a i ja będę w przyszłości robiła po dwa różne plakaty, to samo dotyczy kalendarzyków, wizytówek i ulotek..ważne że możemy być w różnych fundacjach, a w podjęciu decyzji zgłoszenia Maćka do tej fundacji pomogła mi Natasza Caban i Magda Szmidt właściwie to one zrobiły wszystko ja jedynie podpisałam dokumenty i wysłałam do fundacji, za co bardzo im dziękuję!♥♥♥

Każdy uczestnik programu lojalnościowego w aptekach „Dbam o Zdrowie” może przekazać swoje punkty na rzecz: Macieja Oświecińskiego

8.01.2011

Dziś jak zwykle rano weszłam  by odpowiedzieć na mejle i prywatne wiadomości na portalach które ostatnio trochę zaniedbałam i czekała na mnie niespodzianka- link do najnowszej piosenki Bartka i kilka miłych słów….. Czasem wystarczy kilka takich słów by sprawić że czyjeś życie nabiera barw, dlatego nie szczędźmy takich słów innym ludziom, bo czasem bardzo ich potrzebują. Bartku dziękuję!

http://youtu.be/Pp2ZYHhVcMg

9.01.2011

Ostatnio dwie z moich forumowych  koleżanek zapytały jak ja to robię że jestem cały czas uśmiechnięta, pogodna, że nie mam dołów….i skąd mam tyle energii w sobie, tyle siły…

moje życie nie jest różowe jak i większości z was, i nie zawsze jestem uśmiechnięta i pogodna, i też miewam doły, chandry i złe dni jak każdy…i choć często płaczę w poduszkę to nie pokazuje tego, wolę uśmiech nawet ten sztuczny – udawany bo on często niepostrzeżenie zamienia się w ten szczery i prawdziwy a wtedy widzimy świat inaczej, lepiej…i nie ukrywam że gdy jest mi żle i smutno pojawia się ktoś kto nawet nic nie znaczącym drobiazgiem wyciąga mnie z tego stanu…często jest to sam Maciek lub link do najnowszej piosenki od przyjaciela lub czyjeś miłe słowa i to te „drobiazgi” potrafią nadać sens życiu, dlatego nie szczędźmy sobie ciepłych słów i uśmiechu na co dzień bo dzięki nim możemy nadać barwy naszemu życiu…

Moje życie osobiste jest w całkowitej rozsypce, i choć mam ochotę zamknąć się w czterech ścianach i płakać to wiem że nic mi to nie da, po za bólem głowy i wystraszeniem małego dlatego poszłam w innym kierunku- uciekłam w „pracę”

a dokładniej w szukanie pomocy dla Maćka…

I robię wszystko co się da, piszę setki mejli i tyle samo wysyłam listów..a dzięki kochanym aniołom rozdałam tyle wizytówek, kalendarzyków i ulotek…i dzięki temu wszystkiemu nie mam czasu na głupie myśli choć czasem się pojawiają w mojej głowie..

i czytam bardzo dużo jak mogę sama pomóc małemu a jak mam dość to słucham muzyki

I walczę a jak walczyć to do końca prawda?…i tylko z zewnątrz jestem silna, bardzo łatwo mnie zranić, nauczyłam się jednak nie pokazywać tego bo w życiu jest miejsce i na szczęście i na łzy a że czasem tych drugich jest więcej?..trudno takie życie, nawet róża ma kolce, choć jest taka piękna potrafi zranić…

18.01.2011

Początek roku jest bardzo pracowity, napięty do granic możliwości, doszło do tego że zapisuje wszystko w notesie wszelkie spotkania, terminy a i tak zawalam, nie wyrabiam się z niczym:) Biegam ze spotkania na spotkanie w między czasie załatwiam sprawy mejlowo albo telefonicznie ale też piszę zwykle listy – na ogól wysyłam dokumenty. Musze też znaleźć czas na naukę i dla małego- chociaż akurat  On sam o sobie przypomni:)) Rehabilitacja, ulotki… Narzuciłam sobie szybkie tempo bo i poprzeczka stoi dość wysoko:) ale moja praca mimo że zawalam nie które sprawy by nadrabiać nocami zaczynają przynosić już efekty. Moja mama się martwi i prosi bym zwolniła troszke ale rozumie dlaczego to robię, nawet jeśli nie o wszystkim jej mówię i wiem że przyjdzie ten moment gdy będę musiała zwolnić ale w tej chwili nie mogę i nie chcę tego zrobić. Styczeń jest miesiącem w którym bardzo dużo się wydarzyło w naszym życiu, to miesiąc pełen niespodzianek i bardzo bym chciała by cały rok był taki nawet gdybym musiała żyć w takim szybkim tempie. Koleżanka z Chicago z którą często piszę po nocach i która bardzo mi pomaga i ma również fantastyczne pomysły jak moje  pyta skąd mam tyle energii tyle zapału bo ona nie ma już siły a jak pomyśli że ja zaraz do szkoły idę i tyle jeszcze mam do zrobienia każe mi natychmiast iść spać :) ) Odpowiadam jej że kawa i jogurty dodają mi tej energii i myśli…

Jak na miesiąc dużo zrobiłam-  16 tyś wizytówek rozdanych, 5 tyś kalendarzyków, 2 tyś apeli a oprócz tego listy mejle… nowa fundacja, pomoc wolontariatu w Krakowie, aukcja obrazów zorganizowana przez Portal Sztuki, oczekuje też na umieszczenie celu na portalu sie pomaga:) i mam wiele innych pomysłów które na pewno w tym roku zorganizuję! Tylko muszę sobie to zaplanować w czasie bo faktycznie padnę ze zmęczenia ale zdradzę wam że na wakacje mam już plany i zamierzam wykorzystać każdy wyjazd:)

W dalszym ciągu nie umiem podjąć decyzji co do wyjazdu, mimo że czas ucieka i wkońcu muszę coś zdecydować i tak jak pisałam na forum wiele jest za i przeciw chociaż został już tylko jeden punkt za zostaniem w tej szkole ale najważniejszy z nich wszystkich- ekonomiczny!. Nie wiem co postanowię ale Warszawa coraz bardziej mnie kusi bo tu nic tak na prawdę mnie nie trzyma i ta nowa szkoła Maćka tyle o niej mówią dobrego i może faktycznie byłaby najlepszym rozwiązaniem. Tyle osób chce bym przyjęła te propozycję, proponują pomoc a ja może nie potrzebnie się boję, przecież z natury jestem odważna tyle że tu chodzi nie tylko o mnie ale i o Maćka i nie potrafię tej decyzji podjąć sama- tak bardzo bym chciała by podjął ją ktoś za mnie…Tutejsza szkoła nie ułatwia mi tego, widzę jak bardzo chcą byśmy pozostali i widzę jak Maciek tu się czuje, jakie jest podejście nauczycieli i kolegów i dlatego to jest takie trudne…

19.01.2011

Właśnie dostałam wiadomość że moja przyjaciółka nie żyje! Myślałam że to żart ale o godz 23.46 dostaje potwierdzenie od Roberta męża Ewy…

Ewo dziękuję Bogu że pozwolił mi Cię poznać….byłaś zawsze taka pogodna i życzliwie nastawiona do innych…tak trudno mi się z tym pogodzić…jeszcze kilka dni temu planowaliśmy spotkanie… Ewo to nie tak miało być!!! ….odpoczywaj w spokoju…


Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą…. (*) (*) (*)

22.01.2011

Ciężko jest pisać po ostatnim poście, ale życie toczy się dalej czy tego chcemy czy nie. Rozbiła mnie wiadomość o jej nagłym odejściu i jeszcze nie mogę w to uwierzyć ale telefony, smsy z prośba o przekazanie kondolencji jej rodzinie utwierdzają mnie w tym. Po przepłakanej nocy miałam ochotę zostać w domu, ale nie mogłam zrobić tego małemu, byliśmy umówieni na rehabilitację i u pani protetyczki ale dzień był straszny, byle co wywoływało moje łzy.. Tak bardzo mi przykro że nie mogłam się z nią pożegnać i żałuję że nie mogę z nią raz jeszcze porozmawiać. To była wspaniała dziewczyna i na zawsze pozostanie w moim sercu. I choć znałam ja wcześniej, zaprzyjaźniłyśmy się jakieś 3 miesiące temu, nie oceniała mnie i dzieki niej zrozumiałam wiele rzeczy. Często rozmawiałyśmy na gg i przez telefon i tak strasznie chciała bym zaryzykowała i przeniosła się do Warszawy, miała takie fajne pomysły, plany a jak pomyślę że 24 miałyśmy się spotkać, uściskać i połazić po tarasach bo coś tam dla mnie znalazła jest mi przykro i ciężko… Ale życie toczy się dalej i muszę nauczyć się żyć bez jej codziennego powitania na gg, choć gdy widzę jej gg smutno mi bo wiem że już nie napisze do mnie…

A u nas tak jak pisałam wcześniej troszkę się dzieje:)  Został już uruchomiony cel na portalu SiePomaga i mamy go aż na 5 miesięcy, pan Krzysztof pięknie opisał cel i zrobił widgety za co bardzo dziękuje!

do celu – http://siepomaga.pl/f/dbamozdrowie/c/241

do widgetu – http://siepomaga.pl/f/dbamozdrowie/c/241/widgets

Portal Sztuki wystawia obrazy na rzecz Maćka i prosi innych artystów o przekazanie swoich prac na aukcje..

Obraz-” Martwa Natura”

http://www.portal-sztuki.com/auction_char/item.php?id=10

Rysunek-” kobieta”

http://www.portal-sztuki.com/auction_char/item.php?id=12

Zapraszam do licytowania!!!

A nasza nowa fundacja przekazała nam ciśnieniomierz i 3 pudła książek za co bardzo im dziękuję:)

Wciąż rozdaję ulotki i cieszę się że otaczają mnie ludzie których nawet nie znam osobiście a zawsze są gotowi by nam pomóc od tak bezinteresownie, gdy ci tak zwani przyjaciele których znam osobiście więcej mi szkodzą niż pomagają. Po dzisiejszym dniu całkowicie zgadzam się z tezą że lepsi są wrogowie niż przyjaciele bo po tych pierwszych wiadomo czego się spodziewać, a przyjaciel wbije ci nóż w plecy gdy odwrócisz się do niego tyłem… zaraz powiecie że mam złych przyjaciół i być może macie racje, kiedyś usłyszałam że nie mam przyjaciółek a jedynie słuchaczki które potem mnie obgadują za plecami - prawda Małgosiu? Szkoda tylko ze nie mówią prawdy…  Jest środek nocy a ja nie bardzo mam ochotę na sen i patrzę jak mały śpi… miałam dziś przykrą rozmowę i jestem wytrącona z równowagi, osoby które kiedyś były dla mnie ważne zabawiły się moim kosztem i przykro mi bo żadna z nich  nie chce mi tego powiedzieć patrząc w oczy.. wiem że muszę pozamykać pewne sprawy i skończyć niektóre raz na zawsze i chyba poważnie rozważę wyjazd i nie ważne gdzie byle dalej stąd a póki co zacznę od zmiany numeru telefonu i mimo że zajmie to kilka dni nie mam wyjścia bo inaczej nie uwolnię się od nie których osób… Nowy rok być może będzie początkiem zmian, do których przyczynili się ludzie którym ufałam…

Więc jak widzicie są dobre i złe chwile w moim życiu i cieszę się że jesteście ze mną, ze czytacie to co piszę ze trzymacie kciuki za mnie, że dodajecie mi motywacji do działania- Sandro, Basiu, Krzysiu dziękuję! I tak jak obiecałam zwolniłam troszkę, może dlatego że udało mi się pozałatwiać większość spraw, egzaminy zaliczone, ferie w domu więc będę mogła nadrobić zaległości i na stronie i w lekturach:) Muszę tylko załatwić jeszcze kilka spraw do których szczerze mówiąc nie mam chęci bo nie zakończą się miło..

23.01.2011

Mamy upragnione ferie:)

Mały ma wystawione oceny z pierwszego półrocza i tak:

wczesne nauczanie- j.polski, matematyka, muzyka, plastyka i środowisko- bardzo dobre z zastrzeżeniem że materiał w połowie opanowany z powodu problemów ze słuchem i mową, nie wszystko rozumie, rysunki pomysłowe i ciekawe

W-F- bardzo dobry z zastrzeżeniem że wymaga ciągłej uwagi z zakresu bezpieczeństwa

Informatyka- bardzo dobry

Religia- bardzo dobry

J.angielski-bez oceny

zachowanie- dobre z uwagą: miły, koleżeński, otwarty ale mało zdyscyplinowany. Stara sie dotrzymywać obietnic i zobowiązań. Nie zawsze przestrzega norm społecznych obowiązujących w klasie. Umie ocenić swoje zachowanie. Szanuje własność cudzą i osobistą. Problem z mowa uniemożliwia mu na aktywne uczestnictwo na lekcji…

jak widzicie stara się mimo ze straszny rozrabiaka z niego, ale troszeczke sie wyciszył podobno:)

Zapisałam Maćka na Akcje Zima 2011- miasto Białystok je organizuje , bo i tak będziemy siedzieć w domu w czasie ferii, po za zajęciami w ośrodku i weekendzie u dziadków

zaczynamy 25 o godz 10 w kinie Forum

1 luty godz 10 kino Forum

2 luty godz 10 spektakl „Pierwsza zima Smoka Misiaka” w kinie Forum

3.02.2011

Kończą się już ferie które Maciek spędził w domu chorując. Jedynie z kina był bardzo zadowolony i z wielką pasją opowiadał filmy. W następnym roku postaram się na więcej rzeczy go zapisać, bo widzę jaka to dla niego frajda. A mi czas biegnie w zastraszającym tępie, choć już troszkę przystopowałam nie dlatego że chciałam a dlatego ze organizm tego zażądał….Ale większość rzeczy już zrobiłam, po za jedną i najważniejszą:( Chciałabym mieć już i to za sobą bym mogła w końcu zamknąć pewien etap mojego życia. Zrobiłam ogromną czystkę w swoim życiu, pokończyłam znajomości , zmieniłam numer telefonu i muszę podjąć decyzje co do przyszłości i wiele osób próbuje mi w tym pomóc ale tę konkretną muszę podjąć sama a chwilowo jeszcze nie potrafię…wiem że muszę się kierować dobrem małego i podejmować decyzje pod jego kątem ale wciąż sie waham… Wiecie jak to jest jak ktoś sparzył się tyle razy to i dmucha na zimne.. Wczoraj usłyszałam od kolegi  że w głębi serca podjęłam już te decyzje wskazują na to moje generalne porządki w życiu ale za bardzo się jeszcze boję i że definitywnie powinnam pozamykać wszystkie sprawy, nie dokończone rozmowy, spotkania i raz jeszcze rozważyć wszystkie punkty za i przeciw. Wiem ze ma racje, ale nie wszystko układa się tak jakbyśmy chcieli. Próbuje ale to trudne gdy inni cię zwodzą lub umawiają się i nie przychodzą. Nie znoszę takich ludzi, uważam że są nie odpowiedzialni i lekkomyślni. Nie znoszę też nie domówień, fałszywych oskarżeń, udawanej przyjaźni takiej interesownej a kilka osób tylko dlatego się ze mną przyjaźniła bo pomagałam i przykre gdy ja potrzębuję pomocy jestem zbywana albo ignorowana a najfajniejsze w tym wszystkim jest to że całą winę zwalą na mnie bo nie powiedziałam!… i właśnie dlatego odcinam się od takich osób, żałuję że nie zrobiłam tego co najmniej 2 lata temu, uniknełabym stresu, łez i zaoszczędziłabym trochę kasy a tak pozostał niesmak i pytanie dlaczego?… nie usłyszałam nawet słowa dziękuję…przykro mi że ci moi przyjaciele nie potrafią mi nawet spojrzeć w oczy… cóż zmieniłam się czy na lepsze nie wiem, ale nie jestem już taka naiwna i nie daje kolejnych szans, jedyne co pozostało z tamtej mnie to zasada ze swoje długi się spłaca i nieważne czy te materialne czy duchowe a niektórzy zdaje sie zapomnieli o tym…

5.02.2011

Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu i szybko odchodzą…

Niektórzy ludzie stają się naszymi przyjaciółmi i zostają na chwilę…zostawiając piękne ślady w naszych sercach…

i nigdy nie będziemy dokładnie tacy sami bo zawarliśmy nowe przyjaźnie!!!

Wczoraj jest historią. Jutro jest tajemnicą.

Dziś jest darem.

Prawda jest taka ze nie umiem żyć bez przyjaciół i nie chcę! Życie jest wtedy takie puste i smutne, a w moim życiu wiele było takich smutnych chwil i nic więc dziwnego ze chcę to zmienić. Teraz gdy mam wokół siebie tylko garstkę znajomych ale za to szczerych spostrzegam świat inaczej i dziękuję moim „przyjaciołom” za to że otworzyli mi oczy, że pokazali jacy są obłudni, ze gdy wpędzali mnie w poczucie winy sami kłamali i bawili się mną, ale jestem wściekła na siebie ze pozwoliłam wciągnąć w to uczucia Maćka i ciężko mi gdy widzę jak tęskni i te ciągłe pytania:  kiedy pójdziemy, ze chce do niego…płacz… Nie wiem czy zaufam ponownie komukolwiek, ale jedno wiem -nie pozwolę skrzywdzić ponownie małego!..

Poznaję nowe osoby ale jestem już ostrożniejsza, a najfajniejsze jest w tym obserwowanie Maćka jeśli zdarzy mi się być z nim wtedy. Tylko raz postawił mnie w niezręcznej sytuacji, nie chciał nawet się przywitać odwrócił się plecami do pana i zupełnie nic od niego nie chciał ani soku ani ciastka ani bajki, za to bez przerwy mówił o kimś innym, że do niego chce ze łzami w oczach… Więcej się nie spotkałam z tym panem i może pomyślicie że uległam przesądom ale zdałam się na intuicję  dziecka które podobno wyczuwają złych ludzi. Byłam zaskoczona jego zachowaniem, bo nigdy wcześniej  nie widziałam takiej niechęci małego. Teraz przynajmniej się przywita:) ale w dalszym ciągu mówi o frytkach i koli z kimś innym… liczę że z czasem zapomni choć czasem gdy słyszę jak udaje że z nim rozmawia czy pisze albo rysuję to myślę że to nie realne. Tym bardziej że każdy nasz wyjazd na rehabilitacje kończy się pytaniem o niego:(

Ale mam też i dobre wiadomości:) właśnie dostałam informacje od pana Piotra z drukarni że umieścili informację o Maćku na swojej stronie i że polecają go innym firmom i że mogę liczyć na ich 1% jak też ich rodzin:) Mam nadzieję że to coś pomoże. Dostałam też rabacik jako stała klijentka z czego bardzo sie cieszę bo wizytówki rozchodzą mi w bardzo szybkim tempie, kolejne 5 tyś musiałam zamówić z czego jestem bardzo zadowolona:) ale ciekawa jestem ile jeszcze zamówię do końca roku:).. Dziękuję kochani ze chcecie je brać i pomagacie mi w ich rozdawaniu im więcej miast tym dla nas większa szansa, tym bardziej ze to nic nie kosztuje.. Pomaganie innym nic nie kosztuje a daje tyle radości prawda?:) Dziekuję!

12.02.2011

Ruszyłam dziś  z nowym projektem:) i mam nadzieję że do końca miesiąca go zrealizuję, ale nie zależy to tylko  ode mnie co troszkę mnie denerwuję…ale choć tego nie lubię czasem muszę być zależna od innych… kilka dni temu usłyszałam że świetnie nadaję się na stanowisko kierownicze idealnie wydaję polecenia i bez  mrugnięcia okiem potrafiłabym zwolnić..tak do końca to nie jest prawda, nie umiałabym zwolnić osoby którą bym lubiła i strasznie musiałaby mnie wkurzyć. Po prostu wiem czego chcę i staram się o tym mówić krótko i konkretnie, bo wtedy unika się nie porozumień, ale wciąż działam pod wpływem emocji co nie zawsze jest dobre…

Bardzo chciałabym podziękować Alicji, Kasi i Karolinie z forum, za realizowanie moich pomysłów których mam nie mało:) za znoszenie mojego marudzenia i cierpliwości do mnie;) bo czasem jestem nie znośna ale chyba lubiana:))))

A tak ogólnie to trochę chorujemy, nadal też biegam z kalendarzem w ręku, ale już jestem bliżej końca tego kieratu, jeszcze tylko kilka spraw  dość pilnych  i będę mogła spokojnie odpocząć , może gdzieś pojadę z małym na weekend. Staram się już bardziej racjonalnie planować następne dni ale do końca kwietnia urwanie głowy…z jednej strony fajnie bo nie mam czasu myśleć i zastanawiać się dlaczego a z drugiej cierpi mały bo nie mam tyle czasu dla niego i chwilami dziękuje za konsole którą ma…Jednak czasami jestem bardzo zmęczona i przepraszam że czasem nie od razu odpowiadam na mejle czy smsy albo nie odbieram telefonu ale po prostu padam ze zmęczenia by po kilku godzinach snu nadrabiać zaległości…Wiecie ale bardzo chciałabym sie wyrwać gdzieś chociaż na jeden dzień bez laptopa i telefonu z kimś miłym:)…brakuje mi tego…

14.02.2011

Walentynki

Te życzenia Wam przesyła

Walentynka pewna miła.

W dniu tak pięknym i wspaniałym

Życzę Wszystkim sercem całym

Dużo szczęścia, namiętności,

Nie kończącej się miłości:))))

Już od niedzieli obchodzimy z Maćkiem walentynki:) Zrobił mi miseczkę swoich płatków, podzielił się jogurtem i dał piękną laurkę:) A dziś idziemy na pyszne ptysie, które Maciek uwielbia. Mamy też nowe bajki..

Wiecie już od dawna nie obchodziłam tego święta, choć dawniej bardzo je lubiłam i myślałam że i w tym roku tak będzie, zaskoczyła mnie walentynka od Maćka:) A jeszcze bardziej od Renatki dzięki której te walentynki są wyjątkowe. Pokazała mi że nigdy nie jestem sama że mam synka i przyjaciół, dla których  liczy się mój uśmiech.. dziękuję kochana:)) i tobie Sandruś za piękną walentynkę;)

to dla was kochani:)

http://www.yazgulu.com/Guller/146.swf

16.02.2011

Dzięki firmie Printeco wdrożyłam drugi z moich projektów w życie:) Potrzebuje jednak waszej pomocy- otóż chodzi o zbieranie pustych pojemników po tuszach, mogą być też tonery, dzięki temu uzyskam dodatkowe środki na rehabilitację Maćka. Akcja jest bezterminowa jak na razie więc będę wdzięczna za każdą pomoc

Jeśli chodzi o pierwszy projekt o którym pisałam wcześniej wciąż jestem zależna od innych i muszę cierpliwie czekać ale myślę że się uda i kolejne pocztówki tym razem wielkanocne zostaną wydrukowane:)

21.02.2011

Chce mi się już wiosny, tym bardziej że widziałam już bazie na wierzbie:) i strasznie marznę szczególnie ostatnio…Maciek także coraz częściej marudzi że nie chce do szkoły że zimno mu itd.. Ciężko jest też z dojazdem na rehabilitację w taką pogodę tym bardziej że muszę uważać na jego węzły chłonne by ich nie przeziębił i czasem muszę przekładać zajęcia na inny termin no ale takie mamy uroki zimy:)…

Dowiedziałam się też dziś że dzieciaki z polskiej szkoły w Chicago na swoim balu walentynkowym zbierały pieniążki na aparaty dla Maćka, wzruszyłam się :) szkoda tylko że  nasze państwo zamiast pomóc szkodzi…Aniu masz cudowna klasę a ty Renatko cudowną córkę! DZIĘKUJĘ ♥

25.02.2011

Kurcze jak to wszystko dziwne jest, jak jednego dnia dobre wiadomości plątają się z tymi złymi, jak we wszystkim musi być równowaga… Otrzymałam już z samego rana wiadomość że jednak moje marzenie nie spełni się tak szybko jak myślałam:(… choć czy wogóle się spełni w dużej mierze zależy ode mnie a ja tak szybko się nie poddam ! bo tu chodzi o szczęście moje i małego… Ale otrzymałam też wiadomość ze mój pierwszy projekt trafi do mnie dziś lub w poniedziałek i cieszę się bo już mam pierwsze zamówienia:)… niestety musiałam się tym zająć osobiście bo pewnie jeszcze bym słuchała głupich wymówek i tu sprawdza się powiedzenie że jeśli chcesz coś szybko zrób to sam:)… zrobiłam się strasznie uczulona na kłamstwa i nie znoszę jak ktoś kreci, nie wiem czy to wynik ostatnich wydarzeń w moim życiu ale wolę odpowiedzi krótkie i na temat, bo jeśli kogoś proszę o pomoc czy zrobienie mi czegoś i słyszę że tak , zrobie czy pomogę ci to logiczne jest ze liczę na tę osobę i oczekuję wywiązania się z obietnicy…ale sami wiecie jak to w praktyce wygląda… ważne że pocztówki już są:)

2.03.2011

Właśnie odebrałam pocztówki są śliczne! Oglądając je postanowiłam że zrobię nie tylko na święta ale i na imieniny i urodziny i takie z pozdrowieniami a właściwie Kasia mi je zaprojektuje  a ja zrobię całą resztę:)  mam nadzieję że pomysł wypali tym bardziej że już byłam pytana czy nie mam innych… w drukarni także dostałam pozwolenie na każdą ilość druku bez względu na nakład i bardzo się cieszę , żałuję  tylko że nie mogę robić wszystkiego w jednej  ale cóż takie są prawa rynku… uwielbiam dostawać życzenia w taki tradycyjny sposób, mam możliwość do powracania do nich gdy mi smutno czy źle:) ale muszę się przyznać że sama na ogół wysyłam życzenia mejlowo lub telefonicznie nie ze złej woli a z braku czasu, choć powiecie że jak wysyłam apele to i mogę wysłać życzenia i przyznam rację ale czasem przez te apele to mi się po prostu nie chce:) Zazdroszczę jednak Maćkowi tych listów jakie dostaje, to są czasem ilości hurtowe na które on niema siły dziękować i spada to na mnie ale za to godzinami potrafi je oglądać czytać:))

Siedząc na ławce w parku i korzystając z wiosennych promieni słoneczka zdałam sobie sprawę że minęły dwa lata jak oficjalnie jestem sama, a nie oficjalnie?….hmmm- długo i chyba za długo:(  muszę coś z tym zrobić tylko co?…

6.03.2011

To opowiadanie które znalazłam w internecie strasznie mi się podoba, jest w nim tyle uczuć i myśli które sama chciałabym powiedzieć, tyle emocji…

Najpiękniejsze serce

Pewien młodzieniec chwalił się że ma najpiękniejsze serce w dolinie. Chwalił się nim na rynku i zebrał się ogromny tłum by je podziwiać bowiem było w swym kształcie perfekcyjne. Nie miało żadnej skazy, było przepiękne, gładkie i błyszczące. Biło bardzo żywo. Chłopak krzyczał na cały głos że nikt nie ma piękniejszego serca od niego i wszyscy mu potakiwali bowiem jego serce było idealne. Jednak w pewnym momencie jakiś starzec z tłumu krzyknął: – Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze, skoro moje jest o wiele piękniejsze od twojego? Młodzieniec bardzo się zdziwił słysząc te słowa, a potem spojrzał na serce starca i się zaśmiał. Serce starca biło bardzo żywo, być może nawet żywiej od serca młodzieńca, ale było to serce poorane rozlicznymi bruzdami, serce w którym było wiele brakujących kawałków. Wiele też w nim było kawałków, które do tegoż serca nie pasowały. Było to serce brzydkie które w żaden sposób nie mogło się równać z nieskazitelnym sercem młodzieńca. Chłopak zapytał się, dlaczego starzec uważa, że jego serce jest piękniejsze, skoro wszyscy widzą, że nie jest ono nawet w części tak piękne, jak jego własne serce. Wtedy starzec rzekł, że w życiu nie zamieniłby tego serca na serce młodzieńca. Powiedział też, aby młodzieniec spojrzał na jego serce i wskazując na blizny rzekł. – Widzisz te blizny i brakujące kawałki? Nie ma ich tu dlatego, że ofiarowałem je z miłości dla wielu osób, a niesie to ryzyko, bo często się zdarza, że sami ofiarowujemy uczucie dla innych, ale oni nie dają nam nic w zamian. Stąd te blizny, bo choć dałem im cześć swojego serca, oni nie dali mi nic. Jeśli natomiast spojrzysz uważnie dostrzeżesz, że wiele kawałków do mojego serca niezupełnie pasuje. Są to kawałki serca innych, które oni mi ofiarowali i które znalazły stałe miejsce w moim sercu. Dlatego moje serce jest piękniejsze od twojego. Natomiast te bruzdy, które widzisz zrobili ludzie nieczuli, ludzie, którzy mnie zranili. Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał. Potem wziął kawałek swojego przepięknego serca i ofiarował go starcowi, a starzec zrobił to samo. Padli sobie w ramiona i rozpłakali się po czym odeszli razem w wielkiej przyjaźni. Młodzieniec włożył część serca starca do swojego serca, w miejsce brakującego kawałka, który dał starcowi. Ten nowy kawałek pasował tam, choć nie idealnie, co zmąciło doskonałą harmonię serca młodzieńca. Nigdy jednak wcześniej serce młodzieńca nie było tak piękne, jak w tym momencie i młodzieniec dopiero teraz to zrozumiał.

Pracuj tak, jakbyś nigdy nie potrzebował pieniędzy, tańcz tak, jakby nikt na ciebie nie patrzył i zawsze kochaj tak, jakbyś nigdy wcześniej nie kochał…

9.3.2011

Bardzo lubię kwiaty a wczorajszy dzień sprawił mi niespodziankę, dostałam prześliczny bukiet róż i zupełnie nie wiem od kogo! żadnego bilecika, żadnej informacji nic! kwiaty są śliczne ale chciałabym wiedzieć jednak kto mi je wysłał…z życzeniami było tak samo- także dostałam dziwny sms  bez numeru z piękną treścią nie wiem jednak komu podziękować…. ale najbardziej ucieszył mnie hiacynt od Maćka:) Sam także zaniósł pięknego czerwonego tulipana dla swojej pani i był taki dumny:)

dziś środa popielcowa i będąc w kościele przekonałam się że nie do końca doszłam do siebie, w pewnym momencie pewien pan zapytał czy dobrze sie czuję i poprosił bym usiadła, przyjęłam to z ulgą bo faktycznie nie najlepiej się czułam…  Kubusiu dziękuję że zabrałeś mnie z wykładu gdy zasłabłam i że czekałeś na mnie na pogotowiu i mimo że byłam troszkę nie miła dla ciebie pamiętam co powiedziałeś i miałeś rację:)) dziękuje! Wydarzenia z końca i początku roku zrobiły swoje ja też dołożyłam swoje nocki i inne sprawy i na konsekwencje długo nie trzeba było czekać ale teraz gdy jestem pod kontrolą lekarza wszystko się ułoży, jednak wciąż zapominam ze jestem osłabiona…

Dostałam dziś z fundacji dbam o zdrowie niesamowitą wiadomość ekartki zrobiły piękna kartkę dla Maćka informującą o przekazywaniu 1% to piękny gest i mam nadzieję że pomoże nam…będę wdzięczna jak roześlecie ją po swoich znajomych:)

http://www.kartki.pl/receiveEcard/c5cD32H9JyuGsSlHmcjtT76A214qRboU

20.03.2011

Dawno już nie pisałam ale tyle się u nas dzieje że z jednej strony bałam się o tym pisać by nie zapeszyć a z drugiej nie miałam kiedy… Za nim jednak napiszę o co chodzi to z całego serca chciałabym podziękować Renacie i jej córeczce Ani:))

troszkę wprowadziły zamętu w moje i tak napięte życie i kosztuje to dużo stresu obie strony, ale efekt jest imponujący a co najważniejsze wciąż się rozszerza:)

Zaproszenie

Serdecznie zapraszamy na Dzień Drzwi Otwartych dnia 26 marca w godz.9:30-12:30 w Polskiej Sobotniej Szkole im. Jana Matejki przy ulicy 1407 N.Richmond Rd w McHenry Il. Będzie tam można kupić najlepsze pączki w Chicago ufundowane przez Smakowski Deli, zachwycić się smakiem tortów od Pani Anny “Sugar Hills Bakery “i od Pana Tadeusza z Europa Bakery,zakosztować wyśmienitych ciast z Ania’s Deli i Monika’s Deli. Mamy wiele atrakcji: Craft Show,  ,loterie, aukcje  i tu uwaga  !!! aukcja odbędzie sie co pół godziny rozpoczynając od 9 :30 na aukcje wystawione zostaną miedzy innymi : książki, biżuteria złota i srebrna ufundowana  przez Panią Anne Pawlikowska z Firmy Ted’s Jewelers, Państwa Grażyne i Marka Maneykowskich z Archer Gold Jewelers,oraz z Firmy Keswick Jewelers, Anna Lassak, Janinę Olejniczak i mamę Maćka, ,kosmetyki Mary Kay ufundowane przez Panią Józefę Stoch z Lake Zuric- akcje poprowadzą znani państwu   lubiani prezenterzy Polskiego Radia 1080 am Pan Krzysztof Szulewski i DJ. Maly,na spotkanie z  Honorowymi Gośćmi: członkami klubu motocyklowego “Sokół” z Dzika , z Bogdanem Olejnikiem z programu TAAAAka ryba i przedstawicielem  klubu Polish Fishing Hunting  Club,przedstawicielami firm “Smakowski Deli i “ Aro Transport USA “ z Chicago. Serdecznie zapraszamy na hot-dogs,kanapki ufundowane przez nowo powstałą firmę “Stacja (Belmont- Harlem), na kawę i coś do kawy. Będzie bogaty wybór ciast, ciasteczek, czekoladowych lizaków itp.

Jeżeli ktoś z Państwa nie może w tym dniu z nami sie spotkać to zapraszamy w niedziele 27 marca od 9-2pm. Przy kościele Transfiguration Parish 348 Mill St. Wauconda.

Cały dochod jest przeznaczony na kupno aparatu słuchowego dla 8-go Maciusia z  Polski, który jest wychowywany tylko przez mamę a ma obustronny głęboki niedosłuch zwyrodnieniowo-nerwowy.

Pomóżmy Maciusiowi usłyszeć  Świat !

Gorąco   zapraszają   Dyrekcja  Szkoły Polskiej im .Jana Matejki  w McHenry  oraz Zarząd  Szkoły

a to nasi przyjaciele którzy dzielnie roznoszą ulotki i zaproszenia i zajmują się wszystkimi potrzebnymi sprawami tam na miejscu pod zarządami Renatki

22.03.2011

Jesteśmy już po komisji.

A jak nam poszło….hmm aż tak źle to chyba nie…na komisji trafiliśmy na naszą panią doktor która od początku nas prowadzi więc miło sobie z nią porozmawiałam a ona powiedziała mi jakie zmiany widzi w Maćku, który zupełnie nie chciał z nią współpracować wszystko było na nie… podczas badania słyszała te nieszczęsne szmery w serduszku i nie podobała jej się waga no i Maciek nie bardzo chciał dać sprawdzić sobie oczka ale w końcu wiem że okulista jak na razie nie potrzebny…ogólnie mówiąc mam się zgłosić do chirurga ortopedy kardiologa i koniecznie odwiedzić ortodontę bo potrzebny jest aparacik na ząbki… no i czekanie na decyzję tak ok 2 tyg..

ciężki dzień mieliśmy… godz 8 lekarz, godz 10 protetyk potem szybki obiad i 14.20 komisja i 17.30 w domu… mało brakowało a byśmy się spóźnili na komisję… z przyzwyczajenia wsiadłam w empek ale on w inną stronę pojechał więc musiałam wrócić do punktu wyjścia i pojechać innym- przebudowują Białystok i inne są trasy autobusów miejskich  ale  zapomnieli o tym napisać… a na dworcu tez zmiany, jak idiotka czekałam na autobus który zdjęli ale coś mnie tkneło i sprawdziłam i cudem zdążyliśmy na inny…mały tak był zmęczony że zasnął w autobusie no a jutro szkoła i teatrzyk Cheesy

27.03.2011

Bardzo ciężki tydzień mieliśmy, rano zawoziłam małego do szkoły, zamieniałam parę słów z panią, robiłam pa pa i biegłam na autobus do Białegostoku czy Moniek… a tam z zegarkiem w ręku biegłam na spotkania, załatwiałam sprawy i wracałam do szkoły by odebrać Maćka i znów słuchałam relacji pani względem zachowania Maćka, potwierdzałam zadania domowe i czekając na autobus szkolny pozwalałam Maćkowi szaleć na sali grając w piłkę lub bawić się na świetlicy…zapisałam go na dodatkowe zajęcia i na kurs pierwszej pomocy szkoda że nie mam samochodu by dowieść go popołudniu do szkoły bo zapisałabym go na więcej zajęć dodatkowych z których byłby zadowolony i mógłby się wyszaleć wtedy może na lekcjach byłby grzeczniejszy… w domu też lekcje, obiad i praca przy komputerze, czasem padam ze zmęczenia już o 18 by o 2 nad ranem konczyć to co zaczełam… cieszę się też że kończy się dla mnie ten trudny okres- jeszcze tylko miesiąc stresu- ale nie przetrwałabym tego okresu gdyby nie pomoc przyjaciół z mBanku za co bardzo im dziękuję!! Mały wciąż na lekach mimo że uważam na niego, sama też musiałam przełożyć wyjad do rodziców bo nie najlepiej się czułam i mam nadzieję że za tydzień nam się uda i Maciek odwiedzi babcię i dziadka bo często o nich pyta i chce jechać..liczę też na cieplejszą pogodę bo strasznym zmarżluchem ostatnio jestem, tak jak Maciek:)..ten tydzień zapowiada się trochę łagodniejszy więc będę mogła nadrobić zaległości i na portalach i forach i może w końcu uda mi się zrobić porządek w domu bo w tej chwili łagodnie mówiąc zrobił nam się bałagan nad którym przeważają klocki i ubrania Maćka, który tak szukał dresów że wszystko powyrzucał z półek… a widząc jak sprząta kazałam mu zostawić bo w życiu nic nie znajdę…

1.04.20011

Jesteśmy u moich rodziców, Maciek bardzo zadowolony i szczęśliwy na tyle że nie chce wracać do domu:) marudzi mi bezprzerwy że cały tydzień chce być u babci i na nic argumenty że szkoła że zajęcia… bawi się z moją bratanicą Oliwką i oboje mają niezłe pomysły:) …. nie mógł się doczekać mojej siostry, a gdy przyjechała w niedzielę mało nie oszalał z radości:))…po południu jednak musieliśmy wrócić do domu, obowiązki wzywały. A w domu od razu przywitanie z pieskiem i zabawa klockami. Troszkę nie miłą sytuację zastałam po powrocie do domu ale myślę że dość skutecznie ją rozwiążę bo ile można? Szkoda mi tylko Maćka ale robię to dla niego i z myślą o nim, bo spokój nam obojgu jest potrzebny.

5.04.2011

Z uwagi na testy gimnazialistów a potem rekolekcji cały tydzień mamy praktycznie wolny, postanowiłam go wykożystać i zrobić małemu wszystkie możliwe badania. Pediatra bez problemu wypisała mi długą listę badań, dała skierowania… musiałam jednak przekupić Maćka autem i lodami by dał sobie pobrać krew, żyłki ma dość kruche i tych nakłuć jest kilka, płakał dobre 15 min… serce mi pękało ale modliłam się żeby za jednym razem udało się pobrać całą strzykawkę krwi, bym nie musiała tam chodzić przez kolejne 3 dni bo siłą musiałabym tam go ciągnąć… Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze, że hormonów wzrostu nie będzie potrzeba podawania ani żadnego innego świństwa…po syropkach na apetyt zaczął też lepiej jeść z czego bardzo się cieszę a czasem zaskakuje mnie ładnie wypowiedzianym zdaniem:) wciąż potrzebuje motywacji i pomocy by ładnie mówić, przykro mi tylko że jestem z tym sama, że osoby które obiecały pomoc i mogły by mu pomóc bo są dla Maćka autorytetem, zapomniały o tym!… a mi samej jest ciężko bo oprócz tego mam całą masę innych rzeczy równie ważnych i osoby mi bliskie wiedzą ile mnie to kosztuje wysiłku, ale miło jest gdy mówią że jestem dzielna, albo gdy pytają jak ja to robię, że udaje mi się to wszystko pogodzić, że mimo własnych problemów znajduję czas by pomóc innym…jestem przekonana że dobro powraca tak jak i krzywda…a nigdy nie jesteśmy pewni czy za jakiś czas sami nie będziemy potrzebowali pomocy…i wieżę że za każdy nasz dobry uczynek jakiś aniołek dostaje swoje skrzydło:)

6.04.2011
Jak pisałam wcześniej dziś kolejny dzień naszych badań mam dobre i złe wiadomości…
może zacznę od tej złej od- mały znów ma powiększone węzły i nie wiadomo od czego… ma złe wyniki wątrobowe wiec następne badania mam zlecone oprócz tego sprawdzę czy nie ma robaków..no i problem ze wzrostem ani milimetra nie urósł za to przybrał 1.5 kg na wadze!!! dostałam skierowania do 3 nowych poradni w szpitalu wojewódzkim i zaświadczenie o bezwzględnym zakazie przebywania dziecka wśród dymu nikotynowego spalin, kurzu itp ze względu na jego zły stan zdrowia cały komentarz usłyszałam dlaczego to takie ważne- takie samo zaświadczenie poszło do szkoły…w domu uniknę tego ale na podwórku nie i nie wiem co robić :( …szmery dalej słychać reszta badań lekko podwyższona ale jeszcze w granicach normy..
trochę się popłakałam w domu ale co tam znajdę te przyczynę powiększenia węzłów nawet gdybym musiała iść z nim do szpitala i spać na ławce bo Maciek to wszystko co mam!

8.04.2011
Jak już kiedyś pisałam dobre wiadomości przeplatają się z tymi złymi:( Od rana cieszyłam się dobrymi wiadomościami od Renatki, oglądałam zdjęcia i film z akcji Maćka…cieszyłam się że zabawa była przednia, że mogłam ich wszystkich zobaczyć…moja radość nie trwała jednak długo…dostałam wiadomość że osoba która zupełnie mnie nie znając wypisuje różne głupoty do osób które mi pomagają z wielkimi pretensjami i żalami, nie chciało mi się wierzyć bo to osoba która sama ma chore dziecko i oczekuje pomocy!! osoba dla której byłam miła i życzliwa, ale przeczytałam wszystkie te głupoty i wściekłam się!Napisałam że nie życzę sobie takich rzeczy, że skoro ma odwagę pisać za plecami to niech ma odwagę powiedzieć mi w oczy co ma do mnie, czego tak mi zazdrości, że nękanie osób które mi pomagają to już przegięcie…napisałam to publicznie i prywatnie- nie dostałam żadnej odpowiedzi…przy tym wyszła na jaw inna przykra sprawa która kosztowała mnie wiele łez… ale teraz wiem na czym stoję…i wiem że nie o wszystkim powinnam pisać bo zawiść ludzka jest straszna!!! Powstają plotki niczym nie poparte!!! Ale taka jest nasza ludzka natura, potrafimy zniszczyć człowieka bez mrugnięcia okiem i tylko dlatego bo wydaje się nam że ma lepiej od nas…smutne ale prawdziwe… Przykre że robią to rodzice chorych dzieci…Wiele rzeczy zawdzięczam sama sobie i swojej pracy, jak to, jakie są efekty mowy Maćka z tak głębokim ubytkiem słuchu, nie czekam na mannę z nieba, sama ciężko pracuję by te efekty były i inni to widzą i decydują się nam pomóc w tej walce o każde słowo! Jestem  wszystkim ogromnie wdzięczna za każdą pomoc, za każde dobre słowo i nie pozwolę by byli nękani!! Mimo że sami umieją się rozprawić z tymi głupotami… Wielu z nich poznałam i polubiłam z wzajemnością myślę:)) i wiem że zawsze mogę na nich liczyć tak jak oni na mnie! Serce za serce… i wiecie jak się okazało popełniłam straszny błąd- gdy decyduję się komuś pomóc powinnam to roztrąbić na prawo i lewo i zadbać by było wielkimi literami napisane że to ja a nie anonimowy darczyńca czy tylko inicjały! bo to obraca się potem przeciwko ale w swojej naiwności myślałam że pomaga się z serca a nie na pokaz…myliłam się … przyjaźnie też łatwiej mi przychodzą z facetami niż z dziewczynami może dlatego że niema zazdrości?…pod warunkiem że się nie zakocha któraś ze stron… co nie znaczy że nie mam koleżanek:)

10.04.2011

1Rocznica katastrofy pod Smoleńskiem :(

Wieczny odpoczynek racz im dać Panie,
a światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju.
Amen.

Maciek przez weekend zaliczył pokrzywkę, tym razem przebiegła łagodniej i obyło się bez szpitala…jutro szkoła i spotkanie z kolegami po tygodniowym roztaniu:)

14.04.2011

Dziś wielki dzień przed Maćkiem- wyjazd do kina na bajkę HOP;)) już od wieczora przeżywał i szukał zapewnienia że go kocham i że będę na niego czekała w szkole…a rano,  wśród kolegów wszystko minęło, z radością pokazywał swój mały plecak, picie i słodycze:) i obiecał że będzie słuchał pani, szczęśliwy wsiadł do autokaru, zrobił  pa pa a mi kazał iść do szkoły i grać w piłkę… szczęśliwy wrócił trzymając panią za rękę i buzia się mu nie zamykała, opowiadał mi przygody króliczka… usłyszałam też że był grzeczny i widać było że już nieraz był w kinie

A u mnie tydzień minął na  bieganinie i załatwianiu spraw ale jestem szczęśliwa bo większość urzędowych spraw udało mi się załatwić pozytywnie, w końcu!!! I jestem szczęśliwa że ten ciężki okres dla mnie mija, i dziękuję przyjaciołom z mbanku że pomogli mi przetrwać ten ciężki okres…dziękuję też Renacie i Kasi i Ani które są ze mną w tych trudnych dla mnie chwilach… szkoda tylko że ci dla których zrobiłabym wszystko zapomnieli o mnie:( ale już wiem gdzie mam przyjaciół i nie żałuję że zrobiłam taką czystkę w życiu… jeszcze jest kilka nie zamkniętych spraw ale wieżę że i je zamknę i spokojnie będę mogła iść dalej w życie, jestem inną osobą niż rok temu i nie wszystkie zmiany się podobają moim bliskim ale takie jest życie a ja zbyt dużo razy się sparzyłam by nie wyciągnąć z tego wniosków…

Najważniejszą rzeczą jaką udało mi się załatwić to chiropraktyk dla małego, niestety wizyty są cotygodniowe i płatne, ale zdrowie Maćka jest poza wszelką dyskusją, po za tym załatwiłam mu gimnastykę korygującą wadę postawy i w szkole jak też w domu chodzi w pajączku, martwią mnie jednak jeszcze te powiększone węzły chłonne a raczej brak diagnozy:(

26.04.2011

Święta święta i po świętach… kilka przed świątecznych dni i Wielkanoc spędziłam z małym u moich rodziców. Był zachwycony! Drugi dzień świąt spędziliśmy dość aktywnie w domu, ja spalałam kalorie na rowerze a mały grał w piłkę… szczęśliwy że zajączek przychodził do niego nadal mimo że już po świętach:)

W tym roku moi przyjaciele zamiast esemesów, mejli z życzeniami dostali prawdziwe kartki pocztowe:) może dlatego że pozostało ich niewielu w moim życiu…

Już o 8.50 byliśmy dziś na rehabilitacji zrobiliśmy z małym małe zakupy i do domu a tu tuż przed samym wejściem do domu mały wypadek, mały się rozpłakał a ja nie wiedziałam czy płakać czy się śmiać…spadłam ze schodów gdy kawałek schodka się odłamał…obalała i poobdzierana dochodzę do siebie…taka ładna pogoda i zamiast krótkich rzeczy muszę zakładać długie:( ale i tak miałam dużo szczęścia że nie mały z nich spadł ani że nie uderzyłam głową…za to teraz mały opiekuje się mną:)
a jutro szkoła o ile moja kostka nie spuchnie ….
Cieszę się że udało mi się zakupić większość potrzebnego sprzętu dla Maćka min lampę sollux  bez której nie mogłam zacząć naświetlań, teraz tylko czekanie na dostawców…ale najfajniejsze w tym jest, że nie musiałam chodzić po sklepach, hurtowniach i galeriach w poszukiwaniu tego wszystkiego- wystarczył mi internet i bez problemu dostarczą mi to do domu:) co w moim przypadku jest bardzo wskazane bo nie mam samochodu ani czasu chodzenia po sklepach, no chyba że po Biedronce w której mały uwielbia robić zakupy..
nasza lampka którą Maciek pięknie wystroił, czekając na zajączka:)

30.04.2011

Mam pecha. Zakupowego. Ilekroć jesteśmy na rehabilitacji, albo ot tak sobie łażę po mieście, oglądając przy okazji wystawy widzę same fajne rzeczy – super butki , fajne dresy dla małego, śliczną sukienkę. Ale gdy tylko – przygotowana finansowo i psychicznie ;-) wkroczę do jakiejś galerii handlowej – nie ma nic, no prawie nic coby mi się naprawdę podobało. Znikają super butki, dresy wykupione i śliczne sukienki również, a zostają same koszmarki nie w moim stylu.  Złote sandałki, nabijane przy okazji tysiącem cekinów, sukienki z dekoltem do pępka albo zupełne worki, nie, no sama nie wiem dlaczego tak się dzieje.  Pozostają mi chyba tylko zakupy przez internet! No ale nie odważę się kupić sukienki w ten sposób:(
1.05.2011
5.05.2011

Lubię maj. Lubię świeżą, soczystą zieleń.  Lubię  ciepłe, leniwe wieczory, kiedy zmrok zapada powoli,  a  powietrze wokół nabiera delikatnej mleczno-srebrnej barwy.  Lubię długie, rozświetlone dni,  kiedy kładę się na pachnącej, rozgrzanej ziemi,  zamykam oczy, wystawiam twarz do słońca i słyszę jak tuż obok pulsuje w całym swym rozkwicie życie.  Lubię głęboki, korzenny zapach ziemi,  wilgotnej jeszcze od porannej rosy, ostry, jasny błękit nieba z  puszystymi plamami chmur. Lubię zapach bzu, konwalii i narcyzy – odurzający i piękniejszy od najdroższych perfum i smak lodów czekoladowych,  rozpływających się chłodną słodyczą na ustach.  Lubię delikatny, rozgrzany dotyk wiatru, pieszczący skórę niczym ręce doskonałego kochanka. Lubię noc – krótką, jasną,  z otwartym szeroko oknem, przez które wpada szept traw i dalekie pomrukiwanie z rzadka przejeżdżającego samochodu.  W maju nawet niepowodzenie smakuje inaczej.  Krócej, mniej boleśnie. Uśmiech staje się nieodłącznym  towarzyszem.  A świadomość, że mijają dni nie doskwiera tak bardzo.  Dobrze, że świat w maju jest taki piękny. To  prezent dla nas – od losu.
las w maju oszałamia zapachem, ciszą i słychać tylko śpiew ptaków, szum drzew …
pierwsze kwiaty dla mamy….

23.05.2011

Długo nie pisałam co u nas, ale ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu!  Rano szkoła, potem rehabilitacja, dodatkowe zajęcia i wspólne odrabianie lekcji, obowiązkowe prace domowe i praktycznie padam ze zmęczenia:(… Mały nadal rozrabia w szkole, pomysłów ma 100 na minutę. Jestem już po wywiadówce i wiem ze zda do 2 kl:)   Denerwowałam się strasznie gdy pisał  te wszystkie testy:) Nauczył się też ściągać!! Ale zaliczył wszystkie testy oceną znakomitą. Szaleje też na boisku szkolnym i potrafi się bić za piłkę z najlepszym kolegą.  A w domu męczy mnie by grac z nim w tenisa lub lotki i strasznie zamęcza mnie by kupić mu deskorolkę:)  Nadal chodzimy po lekarzach i robimy badania, wyniki i doszło do tego że zaczyna płakać już na sam widok przychodni a mi serce pęka gdy mówi że mnie kocha i prosi by nie iść z nim do lekarza bo będą go kłóć… Ogólnie oboje już jesteśmy zmęczeni i czekamy na wakacje. Ostatnio wpadł na pomysł żebym nie kupywała więcej drzewa a kupiła wakacje u babci:) Oczywiście pojedziemy do babci i dziadka i może jeszcze coś wymyślimy. Maciek ma zalecenie lekarskie z uwagi na gardło i węzły chłonne pobytu nad morzem może uda mi się coś zorganizować. Chociaż ja najchętniej zostałabym w domu i leniuchowała całymi dniami:)

Bywam roztargniona. Czasami.  Ale doprawdy nie wiem, czy to wina mojego roztargnienia, czy też może złośliwość rzeczy martwych,  a może wizyta na komisariacie sprawiła że zgubiłam swoją bluzę dżinsową i polar małego, a najfajniejsze że zgubiłam w piątek a dopiero dziś to odkryłam! Teraz już wiem co znaczy przysłowie- „śpiesz się pomału” i że z temperaturą nie powinno się ruszać z domu..

Chociaż Dzień Mamy dopiero za kilka dni, już dziś dostałam śliczny prezent od Maćka za sprawką Renatki:) Wręczył mi zaproszenie na przedstawienie i prezent z miną zadowolonego kota co spił całą śmietankę z mleka… Zaskoczona otworzyłam i nie mogłam uwierzyć ani zdobyć się na odwagę by zrobić to o czym pisała mi Renatka- musiałam otworzyć delikatnie małże by wyjąć z niej perłę i włożyć ją do naszyjnika ale ciekawość zwyciężyła… Oszołomiona wyciągnęłam perłę w kolorze fioletu symbolizującym bogactwo, ale w instrukcji zaliczana jest do perły czarnej symbolizująca miłość:) Obojętnie co symbolizuje jest piękna!  Maciek z zaciekawieniem patrzył a potem cała masa pytań- co, dlaczego, po co, aż w końcu stwierdził że zaraz przyjdzie i wybiegł na podwórko by po chwili przynieść mi garść piasku bym mogła włożyć do muszelki małży i trochę mi zajęło zanim mu wytłumaczyłam że 1 ziarenko piasku wystarczy i że niestety ale nasza małża już nam nie zrobi drugiej perełki:)

Fajnie być dzieckiem. Wierzyć w cuda. Wierzyć w przyszłość. Intensywnie przeżywać dzień dzisiejszy. Czekać na pierwszą Gwiazdkę, albo na urodziny. Pisać list do Mikołaja.  Zachwycić się dziwnym kształtem liścia albo ciepłym brązem kasztana.Wąchać kwiaty i łapać motyle. Bujać się na huśtawce – wysoko, do nieba.  Wszystkie smutki schować w opiekuńczą, rodzicielską dłoń.

Fajnie mieć dziecko.  Dzięki niemu  często zapominam o tym, że dawno już jestem dorosła.

27.05.2011

Piękny i wzruszający dzień dziś miałam…
Już na  szkolnym korytarzu Maciek przybiegł do mnie przytulił się mówiąc że mnie kocha:) a potem przedstawienie, piosenki wierszyki i z radością dał mi herbacianą różę, laurkę, piękne życzenia i mój portret który sam namalował;)))
ten mój mały mężczyzna…  koszula, mucha… a wciąż jeszcze pamiętam jak się urodził, raczkował…

wczorajszy dzień także był bardzo miły mimo wielu spraw które musiałam załatwić….ach jak fajnie jest być mamą:)

a to najlepszy kolega Maciusia- Sebastian:)

oraz cała klasa 1 b :)

28.05.2011

Wszyscy tak naprawdę mamy wspólne korzenie. Niezależnie od tego w co wierzymy, czy bliższa jest nam historia Adama i Ewy czy może ciąg ewolucyjny od australopiteka do homo sapiens – gdzieś tam w mrokach pradziejów pojawiło się zarzewie współczesnego człowieka, które z biegiem czasu przekształciło się w prawie siedem miliardów dzisiejszych istnień.

Nie dzielę ludzi na czarnych, białych, żółtych, na zdrowych i chorych, na Polaków, Niemców, Brytyjczyków, Włochów,  europejczyków, azjatów,  amerykanów, bogatych i biednych … Dzielę ludzi na dobrych i złych oraz mądrych i głupich. Wierzę, że to jedyny słuszny podział.

Tak sobie rozmyślam, szczerze zniesmaczona osobą którą jeszcze nie dawno uważałam za swoją najlepszą przyjaciółkę i nie mogę zrozumieć jak osoba wykształcona z dużym doświadczeniem jak mówi..może uważać ludzi innej wiary za sektę?! a w dodatku zabraniać mi spotykać się z nimi! Może kiedyś zadałabym sobie trudu udowodnić jej że to są wartościowi ludzie i ze nasze spotkania nie są czymś złym, ale dziś mogę jedynie powiedzieć że śmieszą mnie jej osądy i że Oni nie są tak obłudni i nie wbiją mi noża w plecy…Droga” przyjaciółko” wiem że czytasz mój pamiętnik bo przecież musisz sprawdzić co u nas:)) i że wciąż mieszasz nie zapominaj jednak że  jestem dorosła i mam swoje życie tak jak ty swoje! Proszę nie szukaj na siłę kontaktu ze mną i pozwól mi żyć tak jak ja chcę bez twoich „drogocennych rad” Dosyć mam problemów więc nie dokładaj mi nowych, a najlepiej znajdź  sobie nową przyjaciółkę. Powodzenia!

29.05.2011

Zwariowany dzień. Miłe spotkanie z dawno niewidzianą przyjaciółką i jej rodziną…i cudownym trzymiesięcznym maluszkiem:) Maciek zachwycony dzielnie opiekował się dzidziusiem i bez przerwy pytał kiedy on będzie miał siostrę:))… Jak wytłumaczyć dziecku że nie będzie miał rodzeństwa? Przyznam jednak że niemowlaki cudnie pachną:) i są takie śliczne, bezbronne…ale pieluchy, kolki, bezsenne noce – to już nie dla mnie, wystarczy mi Maciuś… i to że wkrótce zostanę ciocią:)

Dowiedziałam się też o artykule w gazecie współczesnej i marzycielskiej poczcie. Maciek uwielbia dostawać listy i kartki, potem je czyta i zachwycony opowiada mi o nich, gorzej jest z dziękowaniem za nie:) Czasem zazdroszczę mu tych chwil kiedy przegląda je uśmiecha się i czyta… choć przyznam że czasem są też miłe słowa i listy kierowane do mnie za co z całego serca dziękuję! Mam dzięki temu siłę której czasem mi brak. I oboje zyskaliśmy przyjaciół bez których nudne byłoby nasze życie…

http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110527/JEDYNKI01/704482854

Wczoraj i dziś usłyszałam pytanie czy jestem szczęśliwa. Czy nie czuję się samotna. Jakie mam plany i jak sobie radzę sama. Osobiste pytania na które nie bardzo wiedziałam jak odpowiedzieć… trudne pytania. Jestem szczęśliwa, mam dziecko, przyjaciół na których mogę liczyć, tylko czasem mam wrażenie że życie ucieka mi przez palce, że coś mnie omija… A plany?- takie zwykłe przyziemne- główną i najważniejszą rolę zajmuje Maciek i jego rehabilitacja, a tak ogólnie nie lubię planować bo nic mi z tego nie wychodzi, jestem impulsywną osobą i często podejmuję decyzje pod wpływem chwili, czasem jednak żałuję nie przemyślanych słów…a  jeśli chodzi o miłość… za dużo łez i  kłamstw było, bym w to wierzyła.. nie wiem czy zdołam komukolwiek ponownie zaufać… romantyczne wieczory przy świetle świec, rozmowy do białego rana..  – tego najbardziej mi brak…

*****

1.06.2011

Ze wszystkich kwiatów świata

chciałabym zerwać… słońce

i dać je potem Tobie

złociste i gorące.

Słoneczko jest daleko,

ale się nie martw Maciusiu

narysowałam drugie,

jest prawie takie samo.

Teraz Cię wycałuję,

jak mogę najgoręcej,

bo tak Cię kocham bardzo,

że już nie można więcej.

Już od rana były okrzyki radości na widok wymarzonej, wyśnionej i tej jedynej deskorolki:)  Niestety klasery znalazł wcześniej i zachwycony zbiera teraz znaczki, każdy list jest dokładnie obejrzany i znaczek oberwany:) Myślałam że to będzie jego pasja ale niestety wciągnął i mnie w to, a ja rodzinkę i znajomych:) Pamiętam jak mój brat zbierał znaczki, długo to trwało i ma je do dziś… a ja swego czasu zbierałam pocztówki… myślę że każde dziecko powinno mieć swoje hobby to rozwija jego wyobraźnię i inwencję twórczą:)  W szkole ma teatrzyk i konkursy więc zabawa zapowiada się świetna, a po południu jedziemy na frytki i kolę…

Wiecie cuda się zdarzają!…jak dotąd nie wierzyłam w te reklamy gdzie talerze same się zmywają, kanapki same się zjadaja, pranie suche i wyprasowane wychodzi z pralki i gdzie cudowny pan Jan sprząta zamiast mnie:)  … aż do dziś gdzie na własne oczy widziałam jak butelka płynu do naczyń chodziła za nami!!!

Maciek zaś zapytał jak się ją odkręca bo jest taka duża i ma nogi i ręce Grin… przezornie udokumentowałam to na zdjęciu bo nigdy nic nie wiadomo…

2.06.2011

Od dziś do 6 czerwca  mamy wolne w szkole i miałam już plany na ten  przedłużony weekend ale niestety zmieniłam je po raz kolejny:( … postanowiłam spędzić ten czas w domu, słuchając głośnej muzyki, bawiąc się z Maćkiem i nadrabiając domowe zaległości, a wieczory z kieliszkiem wina i książką są całkiem fajne… wiem że zawiodłam niektóre osoby ale tylko w ten sposób wyciszę emocje jakie we mnie są….

Na podwórku 30 stopni ciepła a my właśnie mamy przerwę w grze w tenisa:)…

są też zabawy z ukochanym pieskiem Maksem:) i oczywiście gra w piłkę :) ))

Zapraszam na maraton na którym będą zbierane pieniądze również na system FM dla Maćka….
http://www.facebook.com/event.php?eid=177708365616339#!/fundacjadbamozdrowie

3.06.2011

Lubię piątkowe wieczory. Lubię bliską perspektywę nadchodzących dwóch kolejnych dni. Dni, które zwalniają tempa i przez to smakują inaczej niż pozostałe zabiegane dni tygodnia. Mogę je spędzić tak jak chcę. Możemy spakować się i ruszyć w nieznane, a możemy też zostać w domu i zanurzyć się w błogim rozleniwieniu. Szczerze mówiąc, ostatnio takiego rozleniwienia mi brakuje. Wśród całego, codziennego rozgardiaszu, hałasu, bieganiny,  rehabilitacji i tej codziennej szkoły marzy mi się dzień wyciszenia, spokoju, dzień spędzony z książką, aromatyczną kąpielą ,  miękki fotel… lampka  słodkiego czerwonego wina, ale też na spokojnych zabawach i rozmowach z Maćkiem, grze w monopol albo ścigając się autami. A wieczorem mogę oddać się marzeniom, tęsknotom…. Fajnie, że w tym szalonym pędzie  mogę sobie pozwolić na spokojny weekend. W przeciwnym wypadku pogubiłabym wszystkie ważne myśli, te co to nadają życiu sens.
Zbliża się północ. Mały dawno śpi. W tle uspokajająco i delikatnie rozbrzmiewa muzyka.  W szybie odbija się poświata księżyca.  Jak dobrze.  Jak lubię te chwile  tylko dla mnie.  Nikt  niczego ode mnie nie chce, nikt niczym nie zawraca mi głowy.  Wsłuchuję się w siebie.  Dobrze, że mogę być sama.  Nie samotna, ale sama.  Bez tych kilku chwil – ciszy, spokoju, ukojenia,  wewnętrznego dialogu z samym sobą  o wiele trudniej byłoby mi przeżyć te wszystkie zabiegane, czasem hałaśliwe dni.
W sumie powinnam trochę popracować, dokończyć projekty. Ale nie chce mi się.  Nie muszę. Przecież zawsze nie muszę. Fajnie tak sobie  czasami  nic nie musieć.
5.06.2011
Czasem myślę sobie, że fajnie byłoby być gwiazdą. Pisząc gwiazda mam na myśli celebrytkę, osobę z pierwszych stron różnorakich kolorowych czasopism. Dlaczegóż to? Będąc na grillu u znajomych wpadł mi w ręce, archiwalny kwietniowy Twój Styl. Jako wielbicielka słowa pisanego lubię czasopisma o objętości prawie 200 stron, gdzie pomiędzy reklamami trafić można jednakowoż na ciekawy artykuł bądź reportaż. Na okładce  uśmiechają się trzy piękne panie. Panie – jak napisano – odważne, na zdjęciach bez retuszu, takie jakie są naprawdę. I jeszcze – dopisane zapewne coby rozwiać wszelkie wątpliwości innych pań – świecące wyłącznie własnym blaskiem. Panie sauté (he,he) wyglądają przepięknie. Ja gwiazdą nie jestem. I teraz już wiem dlaczego, po wstaniu z łóżka świecę – niestety – zgoła innym blaskiem niż te Panie… Moje włosy (bez retuszu) nie wyglądają jak ułożone od niechcenia ręką najlepszego fryzjera. Moje usta (bez retuszu) nie lśnią jak pokryte pielęgnującym błyszczykiem. A moja cera (bez retuszu) nie wygląda nieskazitelnie jak pokryta luksusowym podkładem. Zapewne marki clinique, bądź innym z górnego pułapu cenowego. Trudno. Jakoś bym to przeżyła. Gdyby nie słowa męża mojej koleżanki. Przejrzał, przeczytał co nieco, spojrzał z podziwem na okładkę i mówi:

- Hej, zobacz, ale niezła babeczka, przed czterdziestką a TAK wygląda… I to bez makijażu… Nic dziwnego że ma takie wzięcie!….. Hej dziewczyny a czy Wy nie jesteście z tego samego wieku?!….

Orzesz Ty !!  jutro idę do kosmetycznego. Dobry korektor, tusz na rzęsy, na usta błyszczyk, super odżywka na włosy i może i ja będę miała choć jednego adoratora, którego olśnię, oczywiście wyłącznie własnym blaskiem;-)… koleżankę zabieram ze sobą….

8.06.2011

Nie wyrabiam się już z niczym:( Większość rzeczy wykonuje automatycznie co kończy się zabawnymi historiami – jak chodzenie po mieście z źle założoną koszulką:) Staram się skończyć większość z projektów jakie zaczęłam zanim wyjadę z małym na wakacje a jedziemy już 10 lipca na wycieczkę śladami Ojca świętego… cieszę się że spędzę 2 dni w Krakowie który bardzo pokochałam i odwiedzę Zakopane które z kolei mały uwielbia – te góry są urzekające a smak oscypków nie zapomniany! Spotkam też przyjaciół za którymi tęsknię…  Muszę jeszcze tylko do tego czasu dokończyć projekty, spotkać się z prezydentem Białegostoku który chce poznać Maćka a i ja muszę podziękować za urzekający list:) Dokończyć urzędowe sprawy, zamówić kolejne wizytówki które zabiorę ze sobą, kupić kilka drobiazgów… zaplanować resztę wakacji:) Cieszę się że udało mi się załatwić sprawę kalendarzyków na 2012 rok i  mam nadzieję że do końca miesiąca je odbiorę…

związku z tym liczę na waszą pomoc w ich rozdawaniu:) wzorów jest 5:))

mam mnóstwo pomysłów które czekają na realizację a ja świetnie się bawię je realizując, dzięki temu zmusza mnie to do kontaktu z osobami które na co dzień są bardzo medialni i ostatnio  rozśmieszyłam  Renatę gdy napisałam jej że jestem bardzo nieśmiała:) Mam też dzięki temu przyjaciół i przeżywam wiele wzruszających chwil jak ostatnio, dzięki pani Elżbiecie Szymańskiej i SKC Gimnazjum nr 2 w Skawinie…

wiele uśmiechu mam dzięki fantastycznym osobom z mp:)  wzruszyła mnie Kamila gdzie swoje kieszonkowe chciała wpłacić dla Maćka na jego rehabilitacje… takie chwile pozostają na zawsze w sercu!…  kolczyki od Sandry …ciepły list od Krzysia … mejle Basi czy Renatki także wywołują mój uśmiech:)… co ja bym bez was zrobiła moi mali wielcy przyjaciele?! Dziękuję że jesteście!!

10.06.2011

Od rana drukuję setki mejli które dostałam od jednej z mam, która pracuje w branży pomocowej…. i zdaje się że przy laptopie spędzę ten weekend, choć znajomi namawiają mnie na jutrzejsza imprezę w Białymstoku…sama nie wiem – mejle same się nie wyślą a ja potrzebuję pomocy tym bardziej że chodzi tu też o 1% i rozliczenia firm na koniec roku, a z doświadczenia wiem że tu nie ma wakacji i panuje jedna zasada- Kto pierwszy ten lepszy! Ciężko jest samej wszystko ogarnąć i nie wiedzieć czy będą jakiekolwiek efekty swojej pracy, zakładam jednak że będą, bo inaczej nic nie miałoby sensu…. Dlatego ulotki, wizytówki i apele wysyłam cały czas… i jestem wdzięczna za każdą pomoc!

Wiecie projektowanie bardzo wciąga:) wczoraj zaprojektowałam 3 karty z podziękowaniem za pomoc i dostaną je wszyscy, którzy nam pomagają w roznoszeniu ulotek i wizytówek … jak też kubek ze zdjęciem Maćka ( można kupić w sklepiku)  i naklejki na różne przesyłki informujące o stronie…. Wszelkie pomysły mile widziane:)

12.06.2011

Przez to że przedłużyłam sobie weekend bardzo podładowaliśmy sobie z małym akumulatory,  ale przez ten padający deszcz, takie jakieś wahania nastroju mnie dopadły. Ciągnie się za mną jedna sprawa, której nijak nie mogę załatwić, dokończyć,  wczoraj, drogą pocztową dotarła do mnie kolejna rewelacja i nic – tylko załamać ręce.  Moja koleżanka mówi „będzie dobrze, zobaczysz”, a ja nie lubię siebie w takie dni, kiedy mi trudno w to „dobrze”  uwierzyć. Jestem wściekła z bezsilności!

Poza tym – wywiadówki, kiermasze, prace domowe, poranne wstawanie, wszelkie ważne spotkania – szkolny kołowrót razy rehabilitacja, dodatkowe terapie i zaczynam intensywnie  tęsknić za wakacyjną przerwą. Jeszcze  tydzień i wreszcie  spokojne poranki w ciepłym łóżku -  tego mi trzeba.

A tak w ogóle – nie chce mi się pisać, za to spać – bardzo. Wczoraj  byliśmy ze znajomymi na imprezie w Białymstoku

Maciek w niebowzięty- lubi takie hałaśliwe miejsca, ja niekoniecznie… impreza przeciągnęła się do bardzo, bardzo późna u mnie w domu z czego mały zadowolony bo bez przeszkód mógł obżerać się czipsami i lodami…ja za to spędziłam bardzo miły wieczór albo noc:)) … Idę odsypiać:)

13.06.2011

Bardzo miły i zaskakujący dzień.  Rano poszliśmy do przychodni by zrobić badania moczu i posiew. Mam nadzieję że nic się tam nie rozwija i jedynie to zwykłe moczenie nocne, które zdarza się chłopcom w tym wieku… Po drodze Maciek przekonywał mnie ze nic go nie boli, ale gdy wspomniałam pediatrze o bólu brzuszka i w okolicach intymnych, na które się skarży to trochę się zaniepokoiła..

w domu czekał na mnie list a w nich słowa że jestem zajebistą mamą:)… i to nie jedyny komplement jaki przeczytałam w tym dniu- super mama też mi się podoba:))… a potem było morze łez gdy doszło do pożegnania z Kamilą… Maciek ostatnio bardzo przeżywa wszelkie rozstania :( … a potem kończyliśmy drukowanie pocztówek by jakoś wyciszyć emocje…

po rozmowie z Agnieszką Nowik z portalu siepomaga ( będę potrzebowała jej pomocy by dopiąć szczegóły)

postanowiłam zorganizować akcję-

„Wszystkie Maćki to fajne chłopaki”

i zaprosić do niej tych znanych i nieznanych Maćków. Chodzi o solidarność i o to, by było to fajne wydarzenie, które zaciekawi dużo osób, by się przyłączyły….

ale nie sądziłam że to takie czasochłonne!

15.06.2011

Rano byłam z małym na masażu a potem bieg do szpitala – do kardiologa, w  celu kontroli szmerów w  serduszku,o których pisałam wcześniej.  W poczekalni, wypełnionej dorosłymi i biegającymi wokół dziećmi, mały zajął się testowaniem wytrzymałości  samochodzików i konia na biegunach. Po około 15 minutach oczekiwania mały został zważony, zmierzony i zbadano mu ciśnienie.  Po czym pojawił się sobowtór tego oto pana

i zaprosił nas na badanie ekg. Ciekawą miałam minę:))  Badanie – niestety nie trwało tyle ile bym chciała…  Po kilku minutach trafiliśmy do gabinetu kardiologa i tu niespodzianka, nasza pani doktor ma pilną operacje i  miły ów pan od ekg z szerokim uśmiechem zaprasza nas do środka  – po osobistym osłuchaniu Maćka i przejrzeniu wyników badania karty choroby – wyjaśnił nam, iż szmery w serduszku Maćka on zalicza do tzw. szmerów niewinnych, nie związane z  żadną patologią budowy serca,  zdarzają się one u wielu dzieci, nie wymagają leczenia i zanikają wraz z wiekiem. Jednakoż jednak że to wcześniak z zaburzeniami neurologicznymi, pozostaje nadal pod comiesięczną kontrolą. Pożartował, uspokoił mnie  i z głębokim żalem powiedział że już się nie spotkamy w tym gabinecie bo jest tu tylko na zastępstwie…  Cóż, szczerze mówiąc,  jeśli nawet nie z Maćkiem,  to ja sama z chęcią skorzystałabym  nie raz z usług tego pana:)… hmm istny dr house..

Wychodząc ze szpitala żałowałam że nie zapytałam czy i ja mogłabym umówić się na te EKG tak prywatnie, bo i tak muszę je zrobić… i tak się rozmarzyłam że ledwo zdążyliśmy ns autobus szkolny:)

17.06.2011

Zwariowany dzień, dzień który przypomniał mi że czas biegnie, że pomimo przyjaciół jestem samotna….

Dzień w którym dobre rzeczy przeplatają się z tymi złymi…

Rano usłyszałam wiadomość na którą czekałam – Maćka pani zostaje!!! Swoją radość okazałam i nie obchodzi mnie że innym rodzicom to nie odpowiada ja jestem szczęśliwa:))) Maciek świetnie dogaduje się z panią Justyną, ja również i wiem że wiele pracy przed nami a współpraca jest najważniejsza. Jakiś czas temu zastanawiałam się czy wyjechać i zmienić mu szkołę, wiele było za a jeszcze więcej przeciw… Może popełniam błąd bo w głębi serca czuję że potrzebne są zmiany, ale myślę że bardziej mi niż jemu… Postanowiłam zostać i pozwolić mu nadal chodzić tu do szkoły, mimo że w ośrodku namawiają mnie jednak na Warszawę…poradził sobie w 1 klasie i postaram się by i 2 klasę zdał…czeka nas trudny rok szkolny- trudniejszy materiał ale i komunia św…. Wiem że wszyscy chcą naszego dobra ale to ja podejmuję decyzję a czy słuszną- czas pokaże…. Zmiany w moim życiu mam nadzieję że także zajdą, kiedy? nie wiem…

Dziś też zaczęły się Dni Knyszyna i potrwają cały weekend.

Razem z panią dyrektor robiłyśmy scenografię przed Urzędem Miejskim i modliliśmy się by nie padał deszcz, bo cała nasza praca była by na darmo a miała się odbyć inscenizacja nadania praw miejskich Knyszynowi, przedstawiona  przez uczniów naszej szkoły… myślałam że nie zdążę bo rano musiałam jechać do Moniek ale udało mi się dzięki pomocy naszemu dzielnicowemu który potem dzielnie pilnował by nikt i nic nie przeszkodziło nam w zabawie…

Próby dzieciaków u przymilały nam czas jak też przyciągały ludzi…

Potem przyszła reszta szkoły, razem z Maćkiem – oni w szkole mieli turnieje na boisku i walczyli z uczniami Kalinówki Kościelnej o puchar burmistrza Knyszyna… Maciek z panią z daleka mnie zobaczyli i machali mi ręką a ja zrobiłam im zdjęcia…no a potem się zaczęło:)

Zachęcam też do poczytania historii o Knyszynie…

22.06.2011

W końcu mamy tak wyczekiwane  i wyglądane wakacje:)

Jeszcze tylko pożegnanie ze szkolną ławką, ukochaną panią i kolegami….

jak wiecie mamy zaplanowane wakacje, ale tylko lipiec na sierpień nie mamy planów… cieszę się że odwiedzę Kraków bo strasznie mnie tam ciągnie:) Zakopane i inne miejsca, mam nadzieję że będę mogła dużo pokazać i jednocześnie nauczyć Maćka tylu nowych rzeczy, słów… wiem że to nie turnus rehabilitacyjny ale może za rok uda nam się wyjechać na turnus… mamy też w planach naukę tabliczki mnożenia chociaż do 5 jak też codzienne czytanie i liczenie by nie zapomniał tego co już opanował a bawiąc się wiele powtórzymy….

26.06.2011

Ten długi weekend mija nam strasznie leniwie, przynajmniej dla mnie, wstyd się przyznać ale całe dnie chodzę w koszuli, jedynie w piątek zmusiłam się by się ubrać i to dzięki Ani która uprzedziła mnie o paczce do mnie… jednym słowem odsypiam ile tylko mogę i cieszę się że pogoda mi w tym sprzyja… mały w tym czasie ogląda bajki, rysuje, gra… a gdy nie śpię leżę, słucham głośno muzyki, surfuję, albo czytam, albo oglądam i sumienie mnie lekko gryzie, bo powinnam – posprzątać. Góra naczyń do zmywania,  sterta brudów do poprania, że o kurzu nie wspomnę.  Krajobraz mojego mieszkania jest równie mroczny i nabrzmiały od burzowych chmur jak te za oknem…

Pewnie rano  zabiorę się za porządki. A gdy już skończę  i pięknie słońce pojaśnieje… nie minie chwila, a cały wypracowany przeze mnie ład zamieni się w totalny chaos za sprawą  uroczego, grzecznego chłopczyka… No i czy to ma sens? Ech, czasem sobie myślę, że przydałaby się jakaś pani Stasia do pomocy – zawsze chętna, zawsze skuteczna, zawsze w pełni sił i co najważniejsze – bezinteresowna:)

Powinnam też jechać do Białegostoku załatwić kilka spraw, odebrać wkładki Maćka, kupić baterie do aparatów i zrobić porządne zakupy… ale problem w tym że mi się nie chce!….  jutro muszę zostać w domu- kolejna przesyłka do Maćka a nie chce mi się potem iść po nią na pocztę:) No ale we wtorek już muszę się jakoś zmotywować, bo po za jogurtem nie zostanie już nic do jedzenia i jeszcze mam przesyłki do wysłania… ech a potem pakowanie, dopinanie spraw i koniec błogiego wylegiwania się całymi dniami…

Takie drzemanie w dzień kończy się tym że do późna słucham muzyki, siedzę na portalach albo na gg z Anią plotkujemy i  rozmawiamy o facetach,  życiu… kiedyś robiłam to z Ewą…. czasem bardzo mi jej brakuje:(  W takie wieczory jak dzisiejszy bardziej odczuwam samotność, tak bardzo chciałabym aby ktoś mnie przytulił i posiedział ze mną…nawet milcząc, patrząc w gwiazdy…albo trzymając mnie za rękę uśmiechnął się do mnie, mówiąc że wszystko będzie dobrze… poszukiwany przyjaciel od zaraz:))

27.06.2011

Pewnie zastanawiacie się czy posprzątałam czy jednak i dziś spędziłam dzień w łóżku:)…  no więc nie posprzątałam ale przez 6.5 godz uruchomiałam konta paypay jak też dotpay i jestem z siebie bardzo dumna że mi się udało!!! dla takiego laika w sprawach informatyki, tych wszystkich kodów i tego dziwnego języka jest to ogromny sukces i jeszcze większy upór że dam radę:)…. wszystko idealnie działa, sprawdziłam osobiście i bank jak też fundacja więc liczę że ułatwi to sprawę nie tylko mi, w końcu żyjemy w czasach komputera:)…. byłam sceptyczna do tych kont internetowych ale teraz nie wyobrażam sobie że mogłabym go nie mieć- o ile łatwiejsze i szybsze jest to wszystko…trzeba iść z duchem czasu:))

Pewnie dobry informatyk zrobiłby to lepiej wyraźniej ale zrobiłam tak jak umiałam, po wielu próbach i błędach…najważniejsze że działają! efekty wielogodzinnej mojej pracy są na głównej stronie:)

1.07.2011

Bywają dni, gdy budzi się we mnie natura „przejmująca”.  Sen z powiek spędza byle błahostka, martwi najmniejszy problem, rzeczywisty bądź wyimaginowany. Czy mały poradzi sobie w szkole,  czy dobrze robię zostawiając go w niej, czy ja nie spędzam zbyt wiele czasu przy klawiaturze, a zbyt mało poświęcam na czytanie lub naukę a może dla małego…Mogłabym wymieniać długo, więc gdy przychodzi wieczór  i wokół upragniona cisza, biorę do ręki  jedną z moich ulubionych książek i czytam:

ja minę
ty miniesz
on minie
mijamy
mijajmy
woda liście umyła olszynie

nad wodą
olszyna
czerwona
zmarzła moknie
mijam
mijasz
mija
a zawsze tak samotnie

minąłeś
minęłam
już nas nie ma
a ten szum wyżej
to wiatr
on tak będzie jeszcze wieczność wiał

nad nami
nad wodą
nad ziemią

H. Poświatowska,  Koniugacja

I już wiem, przypominam sobie – życie mija tak szybko… Czyż warto przejmować się  drobiazgami?

8.07.2011

Wyjazd coraz bliżej a ja po za wyciągnięciem walizki nie zrobiłam nic, zupełnie nic… wszystko na ostatnią chwilę. Miałam dziś telefon z ośrodka i znów pytanie o szkołę Maćka, sugestie by jednak ją mu zmienić… wiem że mały potrzebuje wiele pracy, wielu godzin z logopedą itd ale wiem też że oddanie go do internatu nie przyniesie pożądanych efektów, a wręcz przeciwnie może nastąpić regres w jego postępach i tego boję się się najbardziej… po za tym nie po to chciałam by jego wychowawczyni pozostała by go teraz przenosić do szkoły dla niesłyszących, tu dobrze sobie radzi jedynie problem jest z mową ale już zaakceptował kolegów a oni jego… Boże jakie to wszystko jest trudne! czeka mnie trudna rozmowa po powrocie w ośrodku ale już jestem niemal pewna że nie zmienię mu szkoły ogólnej na szkołę dla niesłyszących a tym bardziej nie oddam go do internatu!!!  choćby nie wiem jakby była dobra! co innego gdybym sama zmieniła adres zamieszkania, wtedy automatycznie zmieniłabym szkołę ale byłabym wtedy z nim i pomogła mu się zaklimatyzować… może złą decyzję podjęłam i być może będę żałować tego ale w tej chwili wydaje mi się to słuszną decyzją, liczę że zrozumieją i poprą mnie bo bardzo potrzebujemy pomocy…

A u mnie agitacja na rzecz Maćka idzie pełną parą, właśnie rozdałam 6 tyś kalendarzyków na 2012 rok… nie wiem co bym zrobiła bez tych wszystkich wspaniałych aniołków którzy pomagają mi roznosząc je:) bardzo WAM dziękuje!!!  Mam jednak problemy z drukarnią jeśli chodzi o wizytówki, wciąż coś nie tak… mam nadzieję że do mojego powrotu coś się wyjaśni, jeśli nie- będę zmuszona szukać innej. Liczę jednak że pan Piotr nie zawiedzie mnie i dalej będziemy współpracować razem…

10.07.2011

Jesteśmy już spakowani i gotowi do wyjazdu:)

Cieszę się z tego wyjazdu i z tego że zwiedzimy 6 wspaniałych miast, że pokażę małemu naszą piękną Polskę:) Oczywiście po powrocie fotorelacja:)) Przyrzekłam sobie że przez tydzień nie zajrzę do komputera – Magda dam radę zobaczysz że nie zwariuję!! Miałam nawet wyłączyć telefon ale na trasie jestem umówiona z przyjaciółmi i nie mogę się doczekać spotkania tym bardziej że większość z nich znam wirtualnie:)  Mały zachwycony i zapowiedział mi że po powrocie jedziemy do babci i dziadka co też zrobimy…

Kochani dziękuję za słowa poparcia że słuszną decyzje podjęłam, że wielu z was zrobiłoby tak samo- wiele to dla mnie znaczy! Dziękuję! Nawet nie wiecie jak ciężko jest być z tym wszystkim samej… czasem fajnie było by z kimś porozmawiać, poradzić się ale osoby które kiedyś obiecały mi pomoc- udają że wszystko jest ok…. Czas jednak zamknąć sprawy do końca… po powrocie napiszę wam jaka byłam naiwna ufając komuś kto podawał się za mojego przyjaciela, jak zręcznie manipulował mną by uzyskać swoje cele… jak wciągnął mnie w swoje gierki że przez ponad rok mimo swoich kłopotów i zmartwień żyłam życiem tego człowieka … oszukał mnie a ja pozwoliłam mu na to…

27.07.2011

Kochani część wakacji mamy już za sobą i cieszę się że odpoczęłam od komputera i telefonu choć przyznam że było bardzo ciężko… tym bardziej że po powrocie zawaloną miałam skrzynkę pocztową jak też na portalach masa wiadomości- to miłe że pamiętaliście o nas:)) Maciek także bardzo aktywnie spędził ten czas, poznał nowe dzieci i miejsca o których opowiada teraz naokoło:) Ja zyskałam nowych przyjaciół… Dzięki Marii mamy ponad 1800 zdjęć:)) i jeszcze więcej wspomnień… Mamy też zaplanowane 2 tygodnie wakacji w sierpniu, oczywiście najpierw musimy doprowadzić nasz domek do porządku tym bardziej że będziemy mieli gości na których bardzo czekamy- Aniu już nie mogę się doczekać waszego przyjazdu:))

A teraz obiecana fotorelacja:)))

Nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie człowiek o wielkim sercu i równie wielkiej charyzmie i jeszcze większym temperamencie. Panie Grzegorzu dziękuję!

Niebieski autobus ulicami mego miasta mknie… w tym miejscu chciałabym wspomnieć o naszym wygodnym autokarze i miłym, cierpliwym panu Andrzeju- kierowcy który bezpiecznie dowoził nas w wybrane miejsca naszej Pielgrzymki Śladami Ojca Św.

Naszą 36 osobową podróż zaczęliśmy od mszy św na lotnisku w Krywlanach …

a potem było szaleństwo dzieciaków i dorosłych w Aeroklubie Białostockim:)))

następną naszą stacją był Niepokalanów..


Licheń. Kto już tam był wie że jednym słowem nie da się opowiedzieć a tym bardziej pokazać wszystkiego…jednak z całą pewnością można poczuć tam bliskość Maryi i zakochać się w tym miejscu. Spędziliśmy tam piękny czas…

Lasy Gremlińskie…. polecam wszystkim by odwiedzili to miejsce będąc w Licheniu…


Madonno Czarna Madonno…  Częstochowa… Spędziliśmy tu cudowną dobę, niezapomniane przeżycie, już drugi raz w swym życiu razem z Maćkiem mieliśmy szczęście uczestniczyć we mszy św, tuż przed cudownym obrazem siedząc razem z braćmi… dla Maćka oczywiście najbardziej podobało się zwiedzanie murów obronnych, jednak nie mogliśmy tam robić zdjęć ani w muzeum…

Po drodze  utknęliśmy w Andrychowie na przepysznym obiedzie u sióstr Ani która razem z nami brała udział w pielgrzymce wraz ze swoim uroczym wnukiem Maksem… i tak było miło że się zasiedzieliśmy:)))

Wadowice… Szok!!! jak dwa lata temu tam byłam, dom Ojca św stał w nie naruszonym stanie a teraz ruina!- trwa rozbudowa i teren jest zamknięty- jedynie co stoi to ściana i okno…

Na nocleg przyjechaliśmy do Kalwarii Zebrzydowskiej a tam czekała nas niespodzianka w postaci urodzin „naszych” dziewczyn… 18-stka Dominiki i 14-stka Karoliny. Spędziliśmy tam trzy dość aktywne dni…


a jak urodziny to i wygłupy:))…rozmowy i siedzenie do późna z moimi psiapsiółkami i ….:))))

Kalwaria Zebrzydowska jest przepiękna a dom pielgrzyma dość spokojnym miejscem, polecam wszystkim by odwiedzili to miejsce gdy szukają spokoju i wyciszenia…. bazylika  niesamowitą ma aurę a droga krzyżowa nie zapomniana- my z Pauliną nie mogłyśmy na nią trafić przez nasze 5 min spóźnienie:)) jednak pan Grzegorz czuwał i pomógł nam dotrzeć na miejsce…

już o 5 rano jechaliśmy do Zakopanego:)… by wziąść udział we mszy św na Krupówkach… i oczywiście by kupić oscypka którego razem z Maćkiem uwielbiamy:)

Ludźmierz… malowniczy krajobraz i urzekający ogród różańcowy…

Kraków- miasto do którego bardzo mnie ciągnie i bardzo lubię tam jeździć… Wawel, Łagiewniki, Centrum Jana Pawła II, siostry Albertanki….

Warszawa… Stare Miasto…Plac Zamkowy…

Jak widzicie pierwsza część naszych wakacji była bardzo atrakcyjna:))


… niestety część bardzo osobistych zdjęć i bardzo ważnych dla mnie uległa zniszczeniu, to już druga wycieczka z której zdjęcia znikły:(… tym razem jednak pozostało mi ok 1500 zdjęć dzięki dziewczynom- Marysi i Paulinie które dzielnie utrwalały co się da:)) dzięki nim mogłam Wam pokazać miejsca w których byliśmy…

2.08.2011

Czas szybko biegnie, już mamy sierpień… za kilka dni koniec wakacji i szkoła… moje urodziny.. kolejne samotne… a my nadal zabiegani i chyba zmęczona jestem tym wszystkim mimo wszystko… po raz kolejny uświadamiam sobie że nie jestem aż tak samowystarczalna jak wcześniej uważałam, że są chwile w moim życiu gdy potrzebuję wsparcia i pomocy innych osób. Lubię swoją niezależność i chyba lubię swoje życie ale…. No właśnie zawsze jest te ale…

Odkąd wróciłam załatwiam zaległe i bieżące sprawy których jest nie mało tym bardziej że kończy się rok zasiłkowy.. zmieniam wystrój domu i Maciek mi w tym pomaga wybierając kolory, dodatki i szczerze mówiąc zaskoczona jestem jego gustem  i bardzo dumna:)…

W weekend byliśmy z małym na ognisku u znajomych i bardzo rozbawiła mnie koleżanka mówiąc że żywcem pójdę do nieba:)… a gdy zapytałam dlaczego? – odpowiedziała- że tylko do mnie dzwoni anioł, że po nocach z nim czatuję  i pewnie jeszcze mejluję… Przytwierdziłam i przez resztę wieczoru byłam w centrum żartów:)))… ale to nie moja wina że chłopak który mi pomaga przy nowym projekcie nazywa się P. Anioł:))) Jednocześnie Maciek weźmie udział w jego najnowszej akcji PS.Prosto z Serca. To coś takiego jak Marzycielska Poczta z której jest bardzo zadowolony i szczęśliwy że tam należy. Myślę że nie będę miała z tego powodu dodatkowych problemów i uważam że to będzie dla Maćka dodatkową motywacją do mówienia i uczenia się, a w naszym wypadku to bardzo ważne tym bardziej że pojawiły się problemy w ośrodku i nie wiem co będzie dalej…

8.08.2011

Jakiś czas nic nie pisałam więc króciutko opiszę co i jak… coś mi się tu poprzestawiało i nie mogę ustawić tak by pismo było zwykłe a nie pogrubione, musiałabym skasować kilka postów i na nowo wstawiać zdjęcia a tego nie chce mi się jednak robić… i uległam prośbie koleżanki i wstawiłam licznik na stronę i jest on od 27.07.2011 – nie wiem czy dużo czy mało mnie odwiedzacie ale ja jestem szczęśliwa że w ogóle chcecie czytać to co piszę:)

Jest też środek wakacji a mnie chandra zaczyna łapać jak pomyślę że zaraz znowu szkoła, jazdy i całe te obowiązki …pogoda też jakoś mi w tym nie pomaga… i zmartwienia.. cieszyłam się że mały weźmie udział w projekcie PS.prosto z serca jednak zmuszona byłam zrezygnować… cóż nie wszystko układa się tak jakbyśmy chcieli. .

11.08.2011

Wczoraj wieczorem odwiedzili mnie znajomi i  usłyszałam – czy nie nudzi mnie siedzenie w domu i zajmowanie się małym.  „To takie jednostajne, ogłupiające i mało twórcze” usłyszałam. „Nuda to pojęcie, którego ostatnio bardzo brakuje w mojej codzienności, szczerze mówiąc przydałoby mi się choć jedno popołudnie, kiedy mogłabym się tak zwyczajnie ponudzić, poleżeć na kanapie, patrząc się bezmyślnie w sufit.  A co do twórczości – nie wiem, czy przekładanie papierków w biurze, parzenie kawy  dla szefa, albo układanie towarów na półce jest bardziej twórcze od wychowywania dziecka” – na to odpowiedziałam ja.  Tęsknię czasem za pracą zawodową, za oderwaniem się od domowej codzienności  i pobytem w innej nieco rzeczywistości.  Ale wiem też, że gdybym zaczęła pracować, każdy poniedziałek byłby  bardzo trudnym dniem tygodnia, kiedy czułabym przymus codziennego rannego wstawania i wychodzenia z domu na kilka, kilkanaście godzin. Chociaż i tak to czuję chodząc z małym do szkoły:( Tak naprawdę nie ma złotego środka.  Czy zajmując się dziećmi, czy pracując zawodowo – coś zyskujemy, coś tracimy.  W przyszłości chciałabym pracować, nie marzę o etacie wyłącznie mamy.  Ale Maciek wciąż jeszcze potrzebuje mojej pomocy, ciągłej rehabilitacji i opieki  i szczerze to do pracy mi się nie spieszy. Wychodząc ze szpitala z dzieckiem na rękach, uznałam to za naturalną kolej rzeczy że będę na macierzyńskim – te dwa, trzy lata, które chcę poświęcić własnemu dziecku, chcę patrzeć jak dorasta, zmienia się. Chciałam uczestniczyć  w tym procesie, bo wiem,  jak bardzo szybko dzieci dorastają i nigdy już nie będzie tak, jak jest teraz, niestety stało sie inaczej Maciek ze wzgledu na swoją niepełnosprawność potrzebuje mnie  na całym etacie.  Równocześnie nie wyrzekam się siebie, nie jestem wyłącznie mamą, jestem nadal sobą.  Czytam,  oglądam filmy, które mnie interesują,  surfuję po internecie,  rozmawiam – nie tylko z małym i nie tylko na błahe tematy – jednym słowem dbam o swoje wnętrze.  Pewnie nawet bardziej niż wtedy gdy pracowałam, bo wówczas ksiązki czytałam jedynie w  weekendy a do kina chodziłam jedynie od święta, a o teatrze nawet nie marzyłam. Teraz z Mackiem jesteśmy tam często i miłe uczucie gdy widzi sie radość własnego dziecka..  I tylko sobie myślę, że moja przerwa od pracy może być  bardzo długa  bo kto zatrudni kobietę już trochę po trzydziestce , w niepełnym wymiarze pracy i nie do końca dyspozycyjną? Ale to już temat za zupełnie inną historię

13.08.2011

Wczoraj moja mała przyjaciółka dała mi trochę do myślenia, pomimo swojego młodego wieku jest bardzo dojrzała i jest świetną obserwatorką i jako psycholog była by świetna. Podsumowała moje życie praktycznie w jednym zdaniu, stwierdziła fakty których ja nie widziałam albo może nie chciałam widzieć. Zastanawiające jest to że słyszałam już podobne teksty od znajomych ale jakoś nie wywarło to na mnie aż takiego wrażenia a może dopiero teraz dojrzałam do tego by przyznać rację. Moje życie to Maciek!!!  Nie żałuje tego ale też nie chcę by mój i jego świat był taki sam. Jestem jego mamą i zrobię dla niego wszystko ale muszę mieć swoje życie i swoje sprawy zanim będzie za późno na cokolwiek. Ostatnio poczułam się strasznie samotna i nie chodzi mi o przyjaciół a o tego jedynego który znosiłby moje humory, który byłby przy mnie gdy spotka mnie coś złego i cieszyłby się moją radością… Niby wszystko proste a jednak…. Mam swoje zasady, których nie umiem się pozbyć – mimo że zasady są po to by je łamać, ale nie wszystkie i nie ja… Mam też masę kompleksów z którymi sobie nie radzę… Ale postanowiłam coś ze swoim życiem zrobić, jakieś zmiany już zaczęłam nawet robić co z tego wyjdzie? jeszcze nie wiem:) Wmówiłam sobie wiele  złych rzeczy ale już wiem że to głupota i efekt spotykania tych nieodpowiednich facetów których jakoś dużo na mojej drodze. Moje dzielne psiapsiółki zasypują mnie radami które czasem mnie burzą a czasem śmieszą a czasem zastanawiają:) Cieszę się że nie robią jednak niczego za moimi plecami bo już kiedyś miałam bardzo przykrą sytuację z tym związaną. I jak dziewczyny zauważyły na naszej ostatniej wycieczce bardzo trudno wyprowadzić mnie z równowagi ale jeśli wybucham to jak wulkan:) I wiem że nigdy nie wmieszają się w moje życie jeśli nie wyrażę na to zgody.. Uważam też, że mogę poderwać faceta, jeśli mam na to ochotę (i starczy mi odwagi;-). jeśli mi zależy, to wolę być stroną aktywną, niż czekać w kącie, aż mnie znajdą. Tylko że ostatnio za sprawą Maćka nie mam na to czasu, chociaż z drugiej strony gdyby pojawił się ktoś taki to znalazłabym czas:) a swoją drogą to ciekawe dlaczego kobiety chcą być singielkami? – z czasem to się nudzi, mimo że większość męskich prac domowych umieją zrobić same to zapewniam samotna kolacja to nie to samo co we dwoje…
14.08.2011

Dziś mamy dożynki gminne, jak co roku  konkursy i zabawy dla dzieciaków…dla dorosłych inne atrakcje:) oraz koncert zespołu VEXSEL.. Rano podczas rozmowy telefonicznej moja koleżanka bardzo spontanicznie zareagowała na moje zaproszenie i 6 godzin później była u mnie by dotrzymać mi towarzystwa…Sylwia jesteś kochana:)

Ucieszyłam się bo wiem że nie tylko ja potrafię jechać 7 godzin do znajomych na najlepsze lody jakie są akurat w mieście:)) Reagując tak spontanicznie a czasem żywiołowo wiem że żyję! Życie mamy tylko jedno a takie chwile są najpiękniejsze gdy widzimy uśmiech naszych przyjaciół, każdy z  nas choćby nie wiem jakby był samowystarczalny potrzebuje drugiego człowieka choćby po to by z nim porozmawiać, napić się kawy czy zrobić coś szalonego, ulotnego… Ja to potrafię a Ty?… Baw się życiem, nie marnuj go bo przyjdą dni gdy będziesz myślał coby było gdyby…
Ależ się rozpisałam a tu przecież o dożynkach ma być:)) Mały bawił się w najlepsze słuchając zespołów ludowych, biorąc udział w konkursach i zabawach…
Weekend minął nam głównie na słuchaniu muzyki, oglądaniu telewizji, spacerach i zabawach na świeżym powietrzu…

18.08.2011

Nie mogę spać. Wokół cisza, mały wędruje gdzieś po drugiej stronie  lustra. W takie noce jak ta, tęsknota boli najbardziej. Trudno zająć czymś myśli, trudno od niej uciec.  Moje życie byłoby całkiem znośne, gdyby nie tęsknota właśnie i  to dziwne uczucie nieprzynależności.  Zawieszenie. Gdzie jest mój dom, moje życie ?  Czy tam gdzie ogrom wspomnień? Gdzie moja przyszłość? Ile czasu potrzeba, żeby oswoić miejsca, zapachy, ludzi? I czy takie oswojenie jest możliwe, skoro moje życie zostało gdzieś poza mną? Czy można  wyrwać się z korzeniami, przesadzić i zacząć wszystko od nowa?  To co było i minęło zawsze będzie w moim sercu, to przeszłość ukształtowała moją tożsamość i mój dzień dzisiejszy.  Ale  muszę  zrobić w sercu miejsce na to co nowe, na nowe doznania,  doświadczenia, nowych ludzi. Muszę  sprawić, by przeszłość  nie ograniczała mnie  i  nie zamykała spojrzenia na to co inne. Bo dziś wszystko jest inne. Inne – bo  od kilku miesięcy – jak nigdy wcześniej – serca mam dwa i smutki dwa… Muszę sprawić by smutek zamienił się w radość…tylko czemu to takie trudne:( Idę posłuchać muzyki. Muzyka pomaga. Zawsze i wszędzie.

19.08.2011
Maciek zwykle budzi się około 5.00 lub 6.00, dziś jednak zrobił mi  niespodziankę. Minęła 6.00, zdążyłam już wstawić pranie do pralki, a synek dalej  w objęciach Morfeusza. Pomyślałam – „spokojnie przygotuję obiad, może  trochę posprzątam” – a zaraz potem – „a może by tak…”  i jak pomyślałam, tak zrobiłam.  Łóżko mięciutkie, kołdra cieplutka, spałam do 9.00. A potem jeszcze przez godzinę leżałam,  czytałam zaległe babskie gazety, delektowałam się gorącą czekoladą i czułam się wspaniale.   Maciek obudził się o 9.20 i zaraz „pobiegł ” przywitać się z przyjaciółmi na marzycielskiej poczcie:) Pranie się wyprało, Sprzątanie – nie uciekło. Na obiad zrobiłam spaghetti z pomidorowym sosem, szybkie i uwielbiane przez małego. Fajnie czasem podarować sobie odrobinę luksusu. Bo dla mnie – zabieganej mamy  rozbrykanego urwisa – czas wyłącznie dla siebie jest obecnie największym luksusem. Bentley, Mauritius, Dior i inne synonimy mogą się schować. Spokojny poranek w wygodnym, cieplutkim łóżku – to jest to! Tym bardziej że poprzednia noc była bezsenna z powodu wirusa jakiego Maciek złapał, na szczęście moja zapobiegliwość w postaci pełnej apteczki uratowała sytuację…
21.082011

Zamykam oczy i czuję  ciepły promień słońca pieszczący delikatnie policzek, czuję tysiące drobnych, gorących ziarenek piasku tańczących po skórze, czuję łagodny powiew wiatru, pachnący solą i wodorostami,  czuję miękki,  łaskoczący stopy dotyk wody,  słyszę  wibrujący krzyk mew i kojący, balsamiczny szum fal…tak bardzo brakuje mi bliskości morza…gdybym mogła  – wtedy, kiedy byłam tam ostatni raz – schwytać i zamknąć te wszystkie doznania w małym, drewnianym, pachnącym rozgrzaną sosną i żywicą pudełku i otworzyć je teraz, w chłodną już i ciemną, tęskną noc…Gdybym mogła cofnąć czas… to już 25 lat… jezioro czy rzeka to jednak nie to samo…Gdybym mogła…

23.08.2011

Dziś są moje urodziny.  Czas płynie zbyt szybko i po trzydziestce ten dzień smakuje inaczej – podszyty melancholią i czającą  się już gdzieś podskórnie goryczą przemijania. Wciąż ma się pragnienia, marzenia, wiarę, ale już nie tak intensywne, jak dziesięć, piętnaście lat temu, kiedy świat pachniał nowością i nieograniczonymi, zdawałoby się, możliwościami.  Teraz znamy już swoje mocne strony i swoje ograniczenia,  swoje szanse i stracone nadzieje i choć to bagaż potrzebny, szczególnie na przyszłość, to jednak czasem uwiera..
Dzisiejszy dzień spędziłam ze swoją mamą , nie chciała bym kolejne urodziny spędzała sama i było bardzo miło… Rano Maciek pomógł mi upiec babeczki zamiast tradycyjnego tortu:) dał mi laurkę i był taki dumny:) Ale bardzo wzruszyłam się czytając przepiękne życzenia na marzycielskiej poczcie, naszej klasie, faceboku i innych portalach, nawet na forum pamiętali o mnie… Ponad 200 życzeń szczerych i z serca płynących i nie które tak szczere że łzy płyneły mi po twarzy, nawet nie zdawałam sobie sprawy że mam tylu przyjaciół… mimo że czasem mam ciężkie chwile to wiem że są, że  nie jestem sama… Dziękuję Wam kochani za pamięć i przepiękne życzenia:))


26.08.2011

Dzisiejszy dzień był bardzo ekscytujący i pełen niespodzianek…  rano dostałam biżuterię od Kasi którą dorobiła mi do pierścionka z kryształu górskiego, który dostałam od Beatki na urodziny by przyniósł mi szczęście:))

a późnym popołudniem zostałam zaskoczona po raz drugi już mejlowymi oświadczynami:) najfajniejsze że nie znam tej osoby i w życiu nie zamieszkam z kimś we Włoszech tylko dlatego że ma pieniądze, po burzliwej dyskusji, szeregu argumentów na nie z mojej strony i wysłuchaniu idiotycznego tłumaczenia dlaczego właśnie ja- usłyszałam tylko że mam dzień na podjęcie decyzji- i wstąpił we mnie diabełek:) Dostało się panu Ibrahimowi chyba za wszystko co mnie spotkało do tej pory:) nie znoszę  jak ktoś mi rozkazuje i mówi mi co mam robić jednocześnie wciskając mi kit i miłe słówka!!! Jest ktoś kto mnie skutecznie wyleczył z ufności i naiwności… żałosny jest taki podryw tylko po to by zdobyć kartę pobytu i żałosne są dziewczyny które nabierają się na te słodkie słówka! Choć przyznam, świetnie potrafią urabiać dziewczyny i nasi polscy chłopcy szczególnie gdy czegoś chcą…
30.08.2011
Wczorajszy dzień spędziliśmy z małym w Białymstoku, najpierw masaż a potem szaleństwo zakupowe:)… wyprawka szkolna zakończona sukcesem! – ewentualne braki uzupełnię na bieżąco w trakcie jego chodzenia do szkoły. To już 2 kl:) Maciek zachwycony plecakiem, nowymi książkami, zeszytami, kredkami, mazakami i tym podobnymi rzeczami, buzia mu się wręcz nie zamyka z zachwytu:) i koniecznie sam chciał wszystko nieść ale stwierdził że za ciężkie i łaskawie oddał mi… Słyszałam w wiadomościach jakiś czas temu ile wynosi wyprawka ucznia że nawet dochodzi do 1500zł! cóż wtedy pomyślałam że trochę wyolbrzymiają a dziś jestem skłonna przyznać rację i współczuję rodzicom z 3 dzieciaków w wieku szkolnym!! Sama wydałam na książki, przybory i ubranie coś koło 1200zł  ale jestem szczęśliwa że mamy wszystko łącznie ze wstążeczkami, koralikami, foremkami, papierami i naklejkami ozdobnymi bo niestety w poprzednim roku miałam z tym problem, a oni bardzo dużo robili prac, najrozmaitrzych z różnych rzeczy… na jedną pracę sąsiadka pocieła poszewkę na jaśka by wyciąć mu misia z serduszkiem i kwiatuszki:)) Maciek płakał gdy nie miał odpowiednich rzeczy bo np zapomniał mi powiedzieć, potem pani pisała mi smsa czy mejla albo u niego w notesie co ma przynieść bo łobuziak obrażał się i zabierał innym dzieciakom:) Mieszkamy na wsi i nie zawsze mamy możliwość kupienia czegoś w ostatniej chwili. Teraz jestem przygotowana! Połaziliśmy też po skwerku, zrobiliśmy zdjęcia przy fontannie i jedliśmy najlepsze lody w mieście:) rozmawialiśmy i śmialiśmy się a dopełnieniem całości naszego miłego dnia była wizyta u fryzjera:) Maciek uwielbia tam chodzić, pamiętam jego pierwszy raz gdy na moich kolanach pani go strzygła jak ściskał mnie za rękę:) od tego czasu wiele się zmieniło, sam mówi jak chce i potem pyta czy ładnie:) mój mały mężczyzna który zamiast puzzli za życzył sobie perfum od babci, no bo szkoła przecież….

10.09.2011

Od jakiegoś czasu mnie tu nie było ale  te wszystkie sprawy, zmartwienia i nowy rok szkolny trochę wycofały mnie z obiegu…

Ciężko mi dojść do siebie, po wiadomości o chorobie mojej przyjaciółki.. ciężko się z tym wszystkim mi pogodzić, przeszłam już przez etap zaskoczenia, szukania jakiegoś lekarstwa, wciąż są jeszcze łzy i czekanie na cud, ale szanuję jej wolę i podziwiam jej spokój bo często jest tak że to ona pociesza mnie- we mnie jest jeszcze dużo buntu i jestem zła na swoją bezsilność… życie czasem potrafi być okrutne!

Początek roku szkolnego a problemy stare…załatwianie dodatkowych godzin dla Maćka, pisanie podań i czekanie na decyzje burmistrza..do tej pory udało mi się uzyskać – 1 godzinę terapii pedadogiczno-psychologicznej, 1 godzinę zajęć wyrównawczych, 2 godziny gimnastyki korekcyjnej, 1 godzinę zajęć rewalidacyjnych- na wiecej złożyłam już podanie i jeśli będzie niekorzystna odpowiedz odwołam się do kuratora oświaty…i dostałam 1 godzinę logopedy z projektu unijnego jestem szczęśliwa że do szkolnej nie muszę chodzić szczególnie po ubiegłorocznej akcji…i zapisałam Maćka na zajęcia artystyczne z plastyki :) Cieszę się że szkoła mi pomaga w tym wszystkim, że popierają moje starania o dodatkowe godziny dla małego

Zapisałam też Maćka do fizjoterapeuty- 30 min raz w tygodniu, co prawda jest to płatne 50 zł miesięcznie, ale to koszt który warto ponieść wiedząc że to dla jego zdrowia, staram się też załatwić dla małego konie, ale z jeszcze nie wiem jak z dojazdem będzie, ale wiem że bardzo by mu pomogły…

a teraz niestety dopadła nas pogoda jesienno- letnia w postaci przeziębienia i cały weekend się kurujemy:(

11.09.2011

10. rocznica zamachów na World Trade Center i Pentagon

Pamiętam że tego dnia wróciłam wcześniej z pracy bo umówiłam się z bratem na zakupy, chciałam zrobić większe takie na cały miesiąc bo pracując na zmiany nie zawsze miałam czas, a że lubiłam pracę w kwiaciarni czasem zostawałam dłużej… Będąc w domu zajęta pracami domowymi nie oglądałam telewizji, ale tuż przed przyjazdem brata włączyłam na chwilę i pamiętam scenę gdy wieża się paliła a ludzie krzyczeli że drugi samolot leci, pomyślałam sobie że to zapowiedź filmu i że może być dobry jak- Dzień Niepodległości i wyłączyłam. W samochodzie brat mnie zapytał czy oglądałam jak samolot uderzył w World Trade Center, spierałam się z nim że to zapowiedź filmu aż włączył mi radio i zamarłam… te krzyki, płacz…. po powrocie włączyłam telewizje i na każdym kanale było to samo..popłakałam się i do dziś nie potrafię zrozumieć dlaczego?!
Wieczny odpoczynek racz dać im Pnie… (*) (*) (*)

20.09.2011

Dawno nic nie pisałam, ale wrzesień to miesiąc w którym dużo mam spraw do załatwienia a do tego szkoła, zajęcia i rehabilitacja..wciąż biegam ze spotkania na spotkanie i staram się nie spóźniać co przez ten strajk kierowców było wręcz cudem! Szanuję jednak czas innych i jeśli się spóźniam lub coś mi wypadnie uprzedzam i przepraszam, na szczęście rzadko to robię:)… Mój dzień na ogół jest rozpisany co do godziny i chyba wszyscy już wiedzą jak mnie znaleść… Rano zawożę małego do szkoły, zamieniam kilka słów z wychowawczynią i idę albo do bibloteki albo jadę do Białegostoku czy Moniek ewentualnie załatwiam sprawy na miejscu… zw każdym bądź razie muszę wrócić zanim mały skończy lekcje by go odebrać i iść z nim na zajecia dodatkowe..zrezygnowałam z wożenia go na rehabilitację popołudniami bo oboje byliśmy zmęczeni gdy wracaliśmy o 19 a tu lekcje czekały do odrobienia… wspólnie z dyrekcją zrobiłam 1 dzień wolny od szkoły na naszą rehabilitację i wizyty lekarskie i jestem szczęśliwa że szkoła mi pomaga.. 2 klasa jest dość ciężka bo i tabliczka mnożenia i religia i angielski ale jakoś dajemy sobię radę, może dlatego że musimy…
W dalszym ciągu noszę ulotki i plakaty i część spotkań jest związanych właśnie z tym tematem i cieszę się że mogę poznać osobiście tyle fajnych osób które chcą pomóc mi w tym wszystkim…zmieniłam też drukarnię- bo nie znoszę nie słownych ludzi!! Brakuje mi czasu by dawać kolejne szanse komukolwiek a tym bardziej firmie która zarabiała na mnie, trochę szkoda mi zniżek jako stała klijentka ale tu też będę miała, tym bardziej że jest w Białymstoku i w każdej chwili mogę sprawdzić co dzieje się z moim zamówieniem. Ruszyłam też z kilkoma pomysłami które zaczynają przynosić rezultaty więc jestem przeszczęśliwa mimo zmęczenia tym szybkim tempem mojego życia..ale takie są uroki samotnego rodzica… Zostałam też poproszona o prowadzenie bloga na serwerze medycznym o rehabilitacji małego, wiem że to wszystko jest potrzebne tylko zdaje się że doba jest dla mnie za krótka:)


22.09.2011

Po zajęciach pojechaliśmy do babci, gdzie była moja siostra ze swoją córeczką Gabrysią:) Nie mógł się doczekać by dać Gabrysi lalę którą sam wybrał:)… Maciek był tak zachwycony małym dzieckiem, na tyle że gdy odjeżdzaliśmy chciał bym ją zabrała do domu, ale argument że będzie ze mną spała i bawiła się jego klockami wystarczył by zrezygnował:)) Takie małe aniołki są cudne!


6.10.2011
Rano byliśmy na zajęciach a potem szybciutko do szkoły na godzinę rewalidacyjną bo głupio by ją tracił jak tyle załatwiania było, a w domu  zabawa:) – robienie ludzika na lekcje… Zrobił Krysię żonę Piotrusia Pana i z dumą zaniósł do szkoły:)

Długo też nie pisałam ale ten ciągły brak czasu no i choroba Maćka…przez 5 dni walczyliśmy z wirusem który pojawił się w szkole a mały z uwagi na obniżoną odporność złapał, po kilku dniach szkoły dziś znów pojawił się katar i temperatura:( przez weekend mam nadzieję że uda mi się to załagodzić, na tyle że w poniedziałek bez przeszkód będzie mógł pójść do szkoły bo te zaległości są najgorsze a oni strasznie szybkim tempem idą…
Tak jak pisałam wcześniej zmieniłam drukarnie i w ciągu tygodnia dostałam nowe i odświeżone wizytówki, mimo że cenowo jest znaczna różnica bo straciłam zniżkę to nie żałuję odejścia bo tu nie jestem zbywana a tym bardziej że na mejla zawsze dostaję odpowiedź, i na dzień dobry dostałam numery telefonu i do szefa i do firmy i do chłopaka który zajął się moim zamówieniem…mam nadzieję że będzie się nam dobrze współpracować bo jeszcze w tym roku zamierzam ponowić edycję wizytówek o kolejne 10 tyś, zbliża się okres rozliczeniowy i muszę zacząć rozdawać i ulotki i wizytówki i nie ukrywam że bardzo liczę na waszą pomoc…


31.10.2o11

Halloween

http://ak.imgag.com/imgag/product/preview/flash/bws8Shell.swf?ihost=http://ak.imgag.com/imgag&brandldrPath=/product/full/el/&cardNum=/product/full/ap/3125133/graphic1


Pamietaj kiedy pisze CLICK  ON THE CHAIR  to masz strzalka myszki nacisnac czyli kliknac  za kazdym razem !!! 

6.11.2011
Tak dawno nie pisałam ale nie dlatego że zapomniałam po prostu brak czasu:) Jestem totalnie zakręcona ostatnio i robią się potem głupie wpadki jak przy pomyłce adresów… wycisza mnie jedynie choroba Maćka który bez przerwy coś łapię… Ostatnio zaszczepiłam go szczepionką przeciw meningokokom mając nadzieję że nie złapię niczego więcej, zastanawiam sie też nad kupieniem mu soczków Noni są drogie ale jeśli prawdą jest to co o nich mówią to chyba warto…
W szkole idzie nam różnie, są 5 ale i nagana z zachowania. Z jednej strony jest oki bo wiem że sobie poradzi a z drugiej przerażają mnie jego pomysły. W takich sytuacjach potrzebuję kogoś kto by mi pomógł wytłumaczyć mu co jest dobre a co złe. Kogoś kto z nim porozmawia trochę inaczej niż ja.. Dziękuję Arturowi że przeprowadził z nim taką rozmowę, po której mały przeprosił wszystkich… Artur jest 30 letnim  „bratem ” Maćka – przyznam że na początku bardzo zaskoczyła mnie  informacja że Maciek zapytał go czy zostanie jego bratem, przypuszczam że i Artura zwaliła z nóg prośba mojego syna, stanął jednak na wysokości zadania i jest jego dużym bratem:) Pamiętam jak jakiś czas temu mały nazwał tatą jednego z moich znajomych, zaskoczyło nas to oboje na tyle że nie bardzo wiedziałam jak się zachować… zdałam sobie wtedy sprawę jak bardzo mały potrzebuje taty i jak bardzo pomyliłam się w ocenie znajomego..
Nadal załatwiam milion spraw jednocześnie, cierpię na bezsenność którą staram się spożytkować w dobry sposób, nadal rozdaję ulotki i wizytówki, poznaję nowych ludzi.. odeszłam z kilku portali społecznościowych bo myślę że dorosłam do tego by nie bawić się w te głupoty… nadal można znaleźć mnie na naszej klasie i  faceeboku – mam tam wielu przyjaciół i wrogów, jestem jeszcze na fotce ale tylko na prośbę kilku fajnych osób. Odkąd zmieniłam numer telefonu znacznie uspokoiło się w moim życiu i czasem zdarza mi się go nie nosić albo nie odbierać – zawsze mogę oddzwonić prawda:) Za to ciężko mi bez internetu, bez mejli i moich przyjaciół z forum na tyle że jadąc nawet na weekend do rodziców czy siostry zabieram laptopa ze sobą, mały także tęskni za swoimi marzycielskimi przyjaciółmi i powiem wam w sekrecie że nie długo kilku z nich go odwiedzi razem z jego dużym bratem:)
Poznałam też bardzo sympatycznego pana Krzysztofa, który część swojego honorarium przekaże na subkonto Maćka. Piękny gest prawda? dlatego mam do was ogromną prośbę, jeśli macie taką możliwość wstawiajcie proszę tę informację na swoich stronach, blogach, profilach i śledzikach im więcej osób trafi do pana Krzysztofa tym więcej trafi na rehabilitację Maćka

Potrzebujesz Bezpłatnej porady prawnej albo twoi znajomi ? Chcesz przy okazji pomóc Maćkowi ?

zadzwoń pod ten nr  728-845-400 ( możesz napisać smesa  na pewno oddzwoni )

albo opisz swoją sprawę na mejla krzysiek.krajewski@gmail.com

pan Krzysztof Krajewski część swojego honorarium przekaże na subkonto Maćka

Wszelkie szczegóły o-

Europejski Program Ochrony Prawnej TEMIDA
http://maciej.org.pl/?page_id=3625

12.11.2011

Kolejny długi weekend w którym ja ładuję akumulatorki na przyszły tydzień a mały spędza na nauce. Doszłam do wniosku że klasa druga jest najcięższa w początkowym nauczaniu, tyle nauki, angielski z którym jakoś sobie radzimy przy dużej pomocy Kasi i religia… Do końca roku chciałabym aby mały zaliczył te wszystkie modlitwy ale czy  damy radę? strasznie ciężko mu jest je zapamiętać a zaraz zaczną się próby komunijne … mam nadzieję że zdołamy wszystko zaliczyć, do komunii mamy jeszcze trochę czasu. W środę pisał 3 testy i z matematyki dostał 5 i jest zachwycony… z wiadomości ogólnych dostał 5- …a z j. polskiego 3 ale wiem na czym stoimy co muszę z nim przerobić i utrwalić i pani również wie na co zwrócić uwagę. Gdyby tylko słuchał na lekcjach a nie rozmawiał było by mu łatwiej, nie wiem jak go zmusić do skupienia na lekcjach…

Trochę też mi chorował ostatnio, zresztą sama dostałam skierowanie na badania. Przez tę pogodę łatwo coś złapać. Nie lubię marznąć a ostatnio mi się to zdarza bo wciąż muszę coś załatwić ale bardzo chciałabym pozamykać wszystkie zaległe sprawy przed końcem roku by w 2012 roku zacząć nowe i wolne życie. Z nalazłam się na takim etapie swojego życia że by dalej iść muszę zamknąć za sobą wszystkie drzwi bez oglądania się za sobą, trzyma mnie jeszcze jedna sprawa ale już dojrzałam by ją zakończyć wiem jednak że nie będzie miło i będzie wymagała wiele siły ode mnie to wiem że dam radę bo jestem zupełnie inną osobą znacznie silniejszą i to dzięki moim pseudo przyjaciołom..

Byłam też z małym na zakupach takich przedzimowych ale jeszcze musimy dokupić kilka rzeczy na zimę która idzie do nas nie ubłaganie… Maciek skorzystał i wysłał list do Mikołaja:) i całkiem miło spędziliśmy ten jesienno- zimowy dzień

patrząc na prace małego wiem już że zapisanie go na zajęcia plastyczno artystyczne  to był strzał w dziesiątkę, choć czasem się buntuje i nie chce na nie chodzić bo trzeba się skupiać na pracy a on ma z tym niestety nadal problem…

19.11.2011

Czas biegnie nieubłaganie, już praktycznie koniec miesiąca i trzeba myśleć o świętach, zakupach i prezentach… Jako dobra ciocia już kupiłam prezenty swojej bratanicy i siostrzenicy:) a teraz muszę pobiegać i poszukać tych wymarzonych przez Maćka klocków lego, bo przecież Mikołaj nie może go zawieść;) …

Wczorajszy dzień spędziliśmy w poradniach w Białymstoku i w gabinecie zabiegowym, ciężko było…mały już na widok gabinetu płacze ale udało mi się go przekupić mega paką czipsów i kolą. Mam nadzieję że wyniki będą dobre i jego i moje..

Po drodze odebrałam pierwszą z zamówionych przesyłek z pomocami edukacyjnymi i z zaskoczeniem zobaczyłam z jakim zainteresowaniem Maciek je oglądał:) mam nadzieję że będzie się nam dobrze na nich pracowało, tylko te ceny mogłyby być troszkę mniejsze, bo niestety mały potrzebuje coraz to nowych rzeczy bardziej profesjonalnych i zamawianych w hurtowniach, księgarniach akademickich a tam ceny jak dla szkół, gabinetów logopedycznych itp…ale i tak jestem wdzięczna że mogę tam kupować bo ciężko jest znaleźć je w zwykłym sklepie.

24.11.11

Dzień mija nam dość szybko, szkoła, rehabilitacja, zajęcia, odrabianie lekcji i utrwalanie wiadomości i nie zdążę się obejrzeć i już trzeba iść spać..w wolnych chwilach drukujemy i pakujemy apele do firm i instytucji.. Maciek dzielnie mi pomaga..

2.12.2011

I już mamy grudzień! Za chwilę sylwester i tradycyjnie będę pisała streszczenie kolejnego roku z Maćkiem, jak ten czas szybko biegnie… U nas atmosfera niemalże świąteczna, mały codziennie czeka na Mikołaja i na śnieg:) nie może się doczekać kiedy ubierze choinkę- myślę że za tydzień to zrobimy bo w tygodniu brakuje mi czasu, no chyba że dla świętego spokoju znajdę chwilkę:) Prezenty kupione i schowane czekają na wigilię, którą mamy zamiar zjeść u moich rodziców a czy tak będzie? napiszę jeszcze:) Jestem już po wywiadówce i po mimo trzech 1 mały dobrze sobie radzi w szkole, chociaż mógłby być spokojniejszy ale wszyscy zdają sobie sprawę że jemu i tak jest trudniej. Teraz tradycyjnie chorujemy ale od poniedziałku szkoła i szkolne mikołajki:) Nawet pani dostanie prezent a mały strasznie dumny:) Dostaliśmy też zaproszenie na takie przed świąteczne spotkanie od Prezydenta Miasta Białystok pana Tadeusza Truskolaskiego:) Mały strasznie się cieszy a jestem troszkę stremowana ale 13 grudnia zarezerwowaliśmy już z Maćkiem dla pana Prezydenta..

W akcję tunerową jaką zorganizowałam a Zuzia pięknie wdrożyła u siebie w Świdnicy gdzie praktycznie całe miasto bierze w tym udział począwszy od przedszkola po sąd rejonowy przyłączają się coraz to nowe szkoły, firmy nawet u nas szkoła, przedszkole i Urząd Miasta z czego jestem ogromnie zadowolona, brakuje mi czasu by zaprosić kolejne szkoły i firmy do wzjecia udziału w akcji, jestem też umówiona z redaktorem na kolejny artykuł i kilkoma innymi osobami ale moja choroba troszkę komplikuje mi życie i do póki jej nie opanuję muszę zwolnić tempo co w moim przypadku graniczy z cudem ale jestem potrzebna temu małemu człowieczkowi który obok mnie śpi więc cierpliwie przejdę te dodatkowe badania.

3.12.2011

Popołudniowe refleksje:

….taniec, świece, dłuuuuuuga rozmowa, spacer, śliczne niebieskie oczy……..wysublimowany sarkastyczny dowcip, cięte riposty, głowa pełna pomysłów, adoracja 24/7………ciepłe bułeczki na śniadanie, kawka, owoce i takie tam…..nawet nosa spod kołdry nie musiałam wysuwać, no chyba, żeby wpuścić do domu…..no i wstawić kolejny bukiet róż do wazonu………….czego ja jeszcze chcę…..na co czekam…Kto mnie nauczył tej nieufności i dystansu…….długo będę się jeszcze bronić……… długo „uciekać”…..?????

Hmmmmmm, ale to życie dziwne jest……Najpierw gonie jakieś złudzenia, które zupełnie pozbawione są sensu „na dzień dobry”, a potem uciekam być może przed wielka przygodą i wielkim wyzwaniem emocjonalnym…….Niech mi ktoś powie, gdzie tu sens, gdzie tu logika……..A czas ucieka, życie ucieka…..Nie lepiej dać się otoczyć, zamknąć w ramionach, tańczyć, rozmawiać przy świecach, spacerować, utopić się w głębi tych dwóch niebieskich  jeziorkach oczu ??? ……….nie musieć wpuszczać do domu ….tylko budzić się i zasypiać wtulona w ciepły oddech i zapach wiatru we włosach…….cicha, bezpieczna i może chociaż trochę….zakochana…..tak na początek…………. Czemu tak trudno zaufać, zrozumieć, zaakceptować…… za dużo łez wylałam, zbyt dużo razy pozwoliłam się zranić………………za mocno kochałam…………..

6.12.2011

Już wieczorem Maciek wyczyścił swoje buciki i postawił na stołku by Mikołaj z daleka już je widział:) a o 4 rano pobiegł sprawdzać co mu przyniósł.. Nie tylko Mikołaj go odwiedził ale i Wróżka Zębuszka :)

Mikołaj do mnie także przyszedł troszkę wcześniej zostawiając mi kolczyki:) Dziękuję Mikołaju:*

13.12.2011

Dzisiejszy dzień zapamiętamy nie tylko z historycznych wydarzeń ale przede wszystkim ze spotkania z Prezydentem Miasta Białystok z panem Tadeuszem Truskolaskim:) To miły i ciepły człowiek i bardzo rodzinny. Dla Maćka to było większe wydarzenie niż myślałam, stres niesamowity o ile w drodze buzia mu się nie zamykała  tak w sekretariacie gdzie przemiłe panie sekretarki się z nami przywitały u małego zaszkliły się oczy i zamilkł … Próbowałam go oswoić z sytuacją gdy nagle pojawił się pan Prezydent i mimo onieśmielenia Maciek przywitał się i podziękował za zaproszenie. Podarował też swoją pracę.. Jednak podczas miłego spotkania ciężko było małemu pokonać zawstydzenie i by nie stresować go bardziej ja przejełam tematy rozmów. Bardzo miło nam się rozmawiało i nawet Maciek zadał kilka pytań o żonę o dzieci, samochód i pochwalił się że lubi grać w piłkę nożną i że mama dużo kawy pije:)) Zaprosił też pana Prezydenta do odwiedzenia go w szkole :)

spotkała nas jeszcze jedna niespodzianka;)
idąc na spotkanie mieliśmy chwilkę czasu i zaszliśmy do cukierni na ciastko i soczek a tam cukiernik wprowadzał nowy wypiek i byliśmy króliczkami testowymi :) ciasto czekoladowe z wiśniami i innymi tajemnicami ale przepyszne tym bardziej że jeszcze cieplutkie :) małemu tak posmakowało ciasto że dostaliśmy w prezencie dobre pół blachy

22.12.2011

W oczekiwaniu na święta:)


Jeszcze ostatnia rozmowa z Mikołajem:)…

24.12.2011

KOCHANI…
ŻYCZĘ WAM CIEPŁYCH, NASTROJOWYCH, RODZINNYCH ŚWIĄT.
ŻEBY WSZYSTKIE SPRAWY, KTÓRE NAM DOKUCZAJĄ ZESZŁY NA DRUGI PLAN, ABYŚMY ZASIADAJĄC DO WIECZERZY WIGILIJNEJ MYŚLELI TYLKO O NAJBLIŻSZYCH…
CELEBRUJMY CHWILE, RODZINNE SPOTKANIA, BO TAK MAŁO MAMY CZASU W TYM CODZIENNYM ZAPĘDZENIU.
ŻYCZĘ WAM PRZEDE WSZYSTKIM ZDROWIA I MIŁOŚCI, BO TO NAJWAŻNIEJSZE…
CIESZMY SIĘ TYM CO MAMY I NIE ZAMARTWIAJMY SIĘ ZBYTNIO TYM, CO BĘDZIE.
ŻYCZĘ TAKŻE WAM I SOBIE ABYŚMY NIGDY NIE STRACILI WRAŻLIWOŚCI NA POTRZEBY INNYCH.

ŻYCZĘ WAM UŚMIECHU I CZUŁEGO SPOJRZENIA NA INNYCH W TEN PIĘKNY, MAGICZNY CZAS BOŻEGO NARODZENIA.

WESOŁYCH ŚWIĄT.
AGA I MACIEK

25.12.2011

Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim ciociom, wujkom i babciom którzy  przysłali Mikołaja pod adres fundacji aby zostawił prezenty Maćkowi:) Wierzcie mi, zobaczyć jego radość i szczęście z prezentów, jego wiarę w św. Mikołaja  to jeden z piękniejszych widoków w życiu.

Bardzo dziękuję Mikołajkom z Fundacji Dbam o Zdrowie i Fundacji Zdążyć z Pomocą którzy tę wiarę i we mnie obudzili… Marzenia się spełniają!

i te wymarzone klocki lego o które prosił św Mikołaja najbardziej…

I nawet dla ukochanego pieska Maksa był prezent:)

Święta spędzamy sami w domu. Z powodu przeciągającej się choroby musieliśmy zmienić plany o wyjeździe do babci i dziadka…. nie chciałam ryzykować że jeszcze bardziej oboje się rozchorujemy.. trochę smutno ale miło spędzamy czas na zabawie i oglądaniu telewizji…. i oczywiście na słuchaniu jak Maciek gra na keyboardzie:))

31.12.2011

http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/s320x320/403625_335984999762941_100000543324358_1231918_1254309285_n.jpg

Kochani Życzę Wam, aby wszystkie plany, nawet te wydające się abstrakcyjne, udało się zrealizować.

Szczęścia – dzięki któremu te zamierzenia będą realne.

Zdrowia, które pomoże w ich realizacji.

Pieniędzy – bez których, nawet te najwybitniejsze są niczym.

I przyjaciół, z którymi te sukcesy będzie można dzielić.

Rok 2012

2.01.2012

Mamy już Nowy Rok nowe nadzieje nowe postanowienia nowe marzenia …mam nadzieję że się spełnią i Wam również tego życzę:)  Tradycyjnie powinnam zrobić sprawozdanie z naszych postępów i osiągnięć jakie udało nam się zrobić w ubiegłym roku ale po długiej chorobie dziś wróciłam do zajęć i od razu nawał pracy spotkań itp.. więc napisze tak w kilku zdaniach..

Przez cały ubiegły rok pracowaliśmy ciężko, z wieloma terapeutami i wiele nowych terapii wypróbowaliśmy. Naszym największym osiągnięciem jest to że Maciek chodzi do 2 klasy szkoły publicznej i jakoś sobie radzi, zakresem wiedzy czasem przekracza wiedzę rówieśników ale największym problemem nadal jest MOWA. Fakt że czasem ma problemy z wysłowieniem się a klasa ze zrozumieniem go przysparza nam wielu problemów a jemu zdenerwowania. Ma fantastyczna panią która stara się jak tylko może by Maciek czuł się dobrze i zaliczał wszystko co inni. A ja stałam się posiadaczka wielu publikacji jak można pomóc Maćkowi w rehabilitacji, robię też kursy chodzę na wykłady logopedyczne  za pozwoleniem pani Dziekan na Uniwersytecie Białostockim i wielu innych wykładowców dzieli się swoimi pracami, spostrzeżeniami i uwagami za co jestem ogromnie wdzięczna. Kupuje też  mu wszelkie pomoce edukacyjno-dydaktyczne bo tylko dzięki nim udaje się wytłumaczenie i nauczenie wielu kwestii. I jestem wdzięczna że wiele hurtowni idzie mi na rękę i pozwala zamawiać na troszkę innych zasadach. Nadal wymaga wiele rehabilitacji i nie tylko na drodze słuchowej ale ma tez problemy z kregosłupem i wiele innych problemów nad którymi ciężko pracujemy. Poznaliśmy też wielu przyjaciół ale zdobyliśmy i wrogów jak to w życiu… staram się podchodzić do tego lekko i nie zważać na przeciwności losu choć czasem jestem wściekła na ludzką zawiść… Najważniejszym naszym celem jest kształtowanie mowy i skorygowanie skoliozy i tego się trzymamy. Maciek powoli ale rośnie więc chyba raczej nie zdecyduje się na podawanie mu hormonu wzrostu choć co lekarz to i inna diagnoza, czasem mam dość chodzenia po specjalistach bo wychodzę od nich czasem kompletnie zdołowana… Maciek też już ma dość takich wizyt i całkowicie się zamyka w sobie, zero reakcji, słów… za to po wyjściu buzia mu się nie zamyka:) Ogólnie rok minął nam dość szybko i pracowicie, każda naszą wycieczkę traktowaliśmy tak by się czegoś nowego nauczył a Maciek nauczył się pytać o coś czego nie wie, na razie więcej pytań jest skierowanych do mnie niż do innych osób ale licze że może z czasem odważy się pytać i innych bo tylko w ten sposób ma szansę poznać otaczający nasz świat.. W tym miejscu muszę podziękować Asi za nagranie nam kosmicznych ilości materiałów edukacyjnych, bajek, obrazków, programów i itp na dysku zewnętrznym.. jest to dla nas ogromna pomoc mając wszystko w jednym miejscu a i mały ma zajęcię przeglądając to wszystko i wybierając na czym chciałby w tej chwili pracować ( nie jesteśmy w stanie przejrzeć wszystkiego na raz)  W tym roku zamierzamy nadal ciężko pracować ale i wykorzystywać każdą wolna chwile na wypoczynek bo wypoczywając także można wiele się nauczyć chociażby przyrody:) Mam tez w planach kilka nowych zajęć i terapii dla Maćka i zamierzamy osiągnąć jak największe rezultaty w naszej rehabilitacji. Więc trzymajcie proszę kciuki bo moje maleństwo czasem bardzo się buntuję:)

9.01.2012

Nowy Rok a problemy stare.. od początku chodzenie po urzędach, składanie wniosków, pilnowanie terminów itp.. Z przerażeniem patrzę jak zapełniam dzień po dniu w kalendarzu – spotkania, wizyty lekarskie jak nie Maćka to moje, terminy zajęć  i rehabilitacji..  czasem sama się już w tym gubię.. W tym tygodniu doszło organizowanie przyjęcia urodzinowego dla 18 osób ale mały tak mnie prosił tak marzył o torcie czekoladowym i o kolegach że nie mogłam odmówić. Jestem bardzo wdzięczna że wychowawczyni wyraziła zgodę na klasowe urodziny. Czeka mnie jeszcze pieczenie ciasta z okazji dnia babci i dziadka które klasa małego organizuje. Czego nie robi się dla dziecka:) Czeka mnie jeszcze roznoszenie ulotek i wizytówek bo czas ucieka….

W środę dostałam wiadomość od przyjaciółki która zwaliła mnie z nóg. Demony przeszłości obudziły się i wciąż jeszcze są we mnie… ciężko pogodzić się ze śmiercią nienarodzonego dziecka i mimo że sama przeszłam przez to trzykrotnie nie byłam wstanie jej pocieszyć ani ukoić bólu, po za spotkaniem następnego dnia i uściskaniu jej z całego serca. Straszne są myśli uczucia emocje które pojawiają się w takiej chwili i przeogromny żal i złość…Rozumiem doskonale co czuje mama nie mogąc przytulić dziecka które rosło pod sercem i żal ogromny bo zamiast łez szczęścia są łzy rozpaczy. Mówi się że czas goi rany że z czasem zapomni… NIE!!- matka nigdy nie zapomni!  Milczy ale pamięta zawsze mimo upływu lat! Mam Maćka i jestem szczęśliwa że mimo grożącego mi niebezpieczeństwa zdecydowałam się na ciąże bo z całego serca chciałam być mamą! Na przekór wszystkim i wszystkiemu. Udało się i mały się urodził choć wiele przeżyliśmy zanim mogłam go zabrać do domu i cieszyć się z bycia mamą. Jednak nigdy nie zapomniałam o mojej trójce aniołków. Do dziś zastanawiam się jakby to było gdyby były z nami, jak mały bawiłby się z nimi i czasem gdy śmieję się przez sen ja wiem że są razem, że właśnie się bawią… Nienawidzę cmentarza i bardzo rzadko tam chodzę bo dla mnie ONE żyją są w moim sercu. Nie jestem wstanie ich tam odwiedzać, mimo upływu czasu ta rana wciąż krwawi… Czasem samotna łza spłynie na myśl że  któreś miałoby właśnie urodziny… to są moje demony które tkwią we mnie uśpione by pod byle pretekstem się budzić…i każda z nas musi nauczyć się z nimi żyć.

12.01.2012

Wyjątkowe bo ostatnie jednocyfrowe urodzinki:)

Maciek od rana nie mógł doczekać się torta, tak bardzo chciał spędzić ten wyjątkowy dzień wśród swoich kolegów i przyjaciół, nie mogło też zabraknąć ulubionej pani… Miłe uczucie jak spełnia się marzenie dziecka:) Jego uśmiech, życzenia od kolegów i te – Kocham Cię mamo:)) warte jest wszystkiego…


18.01.2012

Dziś odbyły się klasowe obchody Dnia Babci i Dziadka zorganizowane  wspólnie z Miejską Bibloteką Publiczną w Knyszynie. Maciek już wcześniej przygotował opis babci i dziadka na konkurs jak też przygotował laurki i zapakował upominki, które wcześniej kupiliśmy i ubrany odświętnie pomaszerował do szkoły.. Ja w tym czasie pomagałam poustawiać wszystkie smakołyki na stoły dzieci jak też najważniejszych gości – Dziadków.. Zabawa była bardzo udana dla wszystkich stron na tyle że spóźniliśmy się na rytmikę:)

23-30.01.2012

No i mamy upragnione ferie:) Planowaliśmy wyjazd do Krakowa – niestety grypa małego pokrzyżowała nam plany i jednocześnie wydłużyła ferie małemu. Niezadowolony był jednak bo szkolną choinkę spędzić musiał w łóżku. Postanowiliśmy jechać do babci i dziadka bo oboje potrzebowaliśmy odpoczynku i uzbrojeni w leki czekaliśmy na przyjazd mojej siostry która również spędzała urlop wraz ze swoją rodzinką u babci:) Mały zadowolony bo i pręzent od Mikołaja się znalazł i mógł pobawić się z Gabrysią…Jednak to co dobre szybko się kończy, potem było rozstanie i łzy… W takich chwilach widzę jak mu brakuje rodziny, kontaktu z innymi osobami, takiej zwykłej rozmowy, zabawy nie tylko z mamą.. Przez 2 dni pod rząd śniły mu się koszmary- budził wszystkich krzykiem bo śniła mu się czarna dziura i pająk..a teraz przez kolejne 2 dni leci mu krew z nosa… muszę znów porobić mu wszystkie badania..

Nasz miły pobyt u babci zakłóciła bardzo smutna wiadomość o śmierci dzielnego chłopczyka, który swoją walką poruszył wiele serc w tym też moje… To co działo si z tym chłopcem, posty rodziców..nie można było czytać tego bez łez bo one same spływały po policzkach…człowiek wierzący zaczynał tracić wiarę i wszech obecne pytanie dlaczego??.. Chylę czoło przed jego rodzicami bo ja nie byłabym wstanie przez to przejć i przeprowadzić go na drugą stronę … Dzieci nie powinny odchodzić przed rodzicami…wiem coś o tym..niestety wiem…

Michał Romaniuk 18.10.2005- 28.01.2012

Żegnaj Dzielny Żołnierzyku (*)

5.02.2012

Kochani znów potrzebuję waszej pomocy w rozdawaniu materiałów na 1%..mam magnesiki, wizytówki, ulotki i plakaty… chętnych proszę o kontakt:)

11.02.2012

Dziś przerabialiśmy Zaczarowaną Zagrodę a oto praca zrobiona przez Maćka – Antarktyda

23.02.2012

Dawno nic nie pisałam a tyle się u nas wydarzyło… na początku lutego wystąpiliśmy z  Maćkiem w telewizji i na własnej skórze przekonałam się jak wielką moc ma telewizja, ile spraw potrafi rozwiązać i jednocześnie ilu wrogów potrafi przysporzyć… Jednak my skupiamy się na przyjaciołach których dzięki temu zyskaliśmy:)) Nabrałam też odwagi by zamknąć drzwi za nami i zacząć wszystko od nowa.. Związku z tym czeka mnie kilka spotkań w innym mieście ale warto bo robię to dla Maćka i jego przyszłości… ale o tym napiszę już wkrótce… W przyszłym tygodniu czeka nas wyjazd do Warszawy i Lublina i cały tydzień szkolnych zaległości:( ale inaczej się nie da… Na prośbę pewnego pana przystąpiliśmy też do programu 1000 dzieci i 1% zorganizowany przez fundację Jaś i Małgosia… wahałam się bo kolejny nr KRS ale też dodatkowa szansa na dofinansowanie rehabilitacji małego..

A dziś Maciek jedzie do kina Forum na przedstawienie teatru współczesnego”  Piraci z Karmazynu” …. jest zachwycony przedstawieniem a najbardziej wybuchem bomby:) Całe przedstawienie przesiedział na kolanach swojej pani bo nic nie widział z 11 rzędu

24.02.2012

Dziś oddaliśmy jedną z prac na konkurs ogłoszony przez Straż Pożarną – ” Jak cię widzą tak cię malują”

Jesteśmy też w trakcie pracy na konkurs wojewódzki- ” Bezpieczeństwo na wsi”… oto ona :)

14.03.2012

Dawno mnie tu nie było, ale ten ciągły brak czasu ten pośpiech w jakim żyję i ten ogromny stres… ale od początku:)

Jak wiecie przez tydzień robiliśmy badania w Warszawie i Lublinie i część wyników już przyszła na inne jeszcze czekamy…w międzyczasie sporo się wydarzyło w naszym życiu i musiałam ochłonąć… Wiele jeszcze negatywnych we mnie emocji ale i te cichną już… Nie rozumiem ludzi którzy pomagają w zamian za  korzyści materialne czy uczuciowe i może jeszcze przebolałabym ten fakt, ale nie jeśli chodzi o URZĘDNIKÓW PAŃSTWOWYCH!!! Którzy z założenia mają pomagać NAM zwykłym szaraczkom! a jednak odczułam na własnej skórze że tak nie jest. Jak wiecie na początku lutego wystąpiłam w tv i to 2-krotnie. Burmistrz jak też „urocze ” panie z MOPS strasznie przejeły się moją sytuacją i obiecali pomoc… Pomoc się znalazła dzięki jednemu panu i pani Ani z obiektywu a gmina całe splendory przypisała sobie!  Mało tego za pomoc wystawiła mi rachunek!!! I mogłam osobiście przekonać się jacy ludzie siedzą na kierowniczych stanowiskach NIGDY WIĘCEJ NIE PÓJDE NA ŻADNE GMINNE GŁOSOWANIE !!! I postaram się by jak najwięcej osób dowiedziało się jacy bezczelni i aroganccy ludzie pracują w naszej gminie! I to na samą prośbę pana Burmistrza który przed kamerami mówi tak a robi odwrotnie … I jeszcze bezczelnie mówi mi że nie będzie ze mną polemizował jak udowodniłam mu że kłamie! Najfajniejsze w tym wszystkim jest to że wystawili mi rachunek i nie mogłam go nawet zobaczyć bo nie mam do tego prawa!!! i że mogę sobie telewizję wezwać a rachunku nie zobaczę..wiec wezwałam telewizję:) i się zaczeło – że telewizję i prasę do swoich celów wykorzystuję , cóż nie przyszło im do głowy że jednak znam kilka osób a świat dziennikarzy jest bardzo mały i uczynny… Jestem w trakcie pisania podziękowania na osobistą zresztą prośbę samego pana Burmistrza który nie wie jeszcze że z dedykacją dziennikarską dostanie to na swoją pocztę i linkami gdzie może sobie poczytać co o takiej pomocy myślą inni… Posłużyli się mną by przelać pieniądze z mojego zasiłku który rzekomo mi przyznali by wpłacić go na swoje konto! Dopiero na interwencję redaktora pokazano mi rachunek i do dziś nie potrafię zrozumieć jak to jest że części kosztowały 160 zł a rachunek wystawili mi na kwotę 550, 78 reszta rzekomo robocizna tyle że to wszystko było w godzinach pracy! a pan Burmistrz z serca dał ludzi!!! tyle że przed kamerami… Brutalna rzeczywistość bezprawia w państwie.. I wszyscy śmiertelnie na mnie obrażeni bo jak śmiem kontaktować się z nimi poprzez media i jeszcze żądać rachunku… cóż dostałam lekcję kolejną w swym życiu ale już wiedzą że takie numery ze mną więcej nie przejdą a wszelkie decyzje będą wysyłać mi pocztą bo nie podpiszę żadnej z wcześniejszą datą by jedna z drugą miała porządek w papierach… A pan Burmistrz ośmieszył się swoimi nieudolnymi próbami zmiany tematu ale redaktor nie dał się zbyć a tym bardziej ja! jedynie ” szacowny” pan kierownik ZGK  doprowadził mnie do wściekłości i usłyszał to co i inni o nim myślą. Sytuacja wyczerpała mnie totalnie i słowa redaktora Marcina że będą się na mnie mścić dobiły mnie i najnormalniej w świecie pojawiły  się łzy, ulga z wściekłością dała upust… wiem jednak że zawsze mogę liczyć na ekipę obiektywu tym bardziej że wymieniliśmy się telefonami by jak najszybciej mogli interweniować… jest jeszcze Beatka, dziennikarka która trzyma rękę na wszystkim i strasznie mi pomaga we wszystkim a pana Burmistrza przyprawiła o białą gorączkę… Popełniłam błąd że mimo pośpiechu nie czytałam wszystkich papierów a urzędniczka wykorzystała fakt że się śpieszę i podsuneła mi decyzję i oświadczenie do podpisania- przez to zawiązałam sobie ręce ale gdy następnego dnia pani kierownik próbowała mi wmówić że to nie prawda że w lutym to napisałam, wkurzyłam się a pani kierownik zręcznie zmieniła temat że redaktor może sam zobaczyć moje dokumenty bardzo szybko to podchwyciłam dodając że kolor długopisu nawet jest inny no ale usłyszałam o ochronie  danych osobowych i myślę że redaktor świetnie się bawił gdy powiedział ze ja wyrażam zgodę a to moja teczka:) Nie wiem jak to się zakończy pewnie nijak bo podpisałam odbiór nie czytając ale na decyzji są nawet sprzeczne daty-  jednym słowem pieniądze szybciej wpłacili sobie na konto nim wystawili decyzję o przyznaniu mi zasiłku celowego:)) Nasuwa się jednak pytanie czy ja byłam jedyna którą tak załatwili? nie sądzę!!!

Druga sprawa która mi się przytrafiła w marcu jest równie dziwna co poprzednia:)

Dostałam propozycję wyprowadzki i zaopiekowania się domem. Właściciel od 11 lat mieszka na stałe w Anglii w Polsce przez ten okres był tylko 3 razy! Długo mnie namawiał bym się zgodziła. Jego argumenty były bardzo trafne i przekonał mnie. Pomyślałam że faktycznie w mieście mały bedzie miał większe szanse, okolica fajna i że oboje będziemy mieli spokój. Dom był piętrowy i ustaliliśmy że nadal niech lokatorzy w nim mieszkają a ja z małym zajmę 1 piętro a parter zostawię jemu gdy zechce przylecieć do Polski. Mimo że strasznie mnie irytował ciągłym dzwonieniem to postanowiliśmy się spotkać na odbiór kluczy. Już na Centralnym chciałam sobie odpuścić widząc jak pan się zachowuje ale wmawiałam sobie że więcej nie będę musiała z nim przebywać niż to konieczne… Cóż  stało się inaczej następnego dnia pan zaproponował mi małżeństwo kusząc że cały majątek przepisze na Maćka.. z wrażenia zaniemówiłam bo myślałam że tak głupiej rzeczy nigdy nie usłyszę! Na nic były moje argumenty że nie znam go, że zanim za kogoś wyjdę muszę go pokochać, że nie umiem tak…. w pewnym momencie gdy atmosfera była nie do zniesienia już, uciekłam… wkurza mnie fakt że niektórzy faceci myślą że za pieniądze mogą kupić każdego, cóż Wolter już wie że nie jestem na sprzedaż, przykre tylko że z godnością nie umiał przyjąć odmowy, że musiało paść tyle przykrych słów, przez ponad 2 tygodnie miałam zawaloną skrzynkę pocztową i myślałam o zmianie numeru… pocieszający był fakt że jednak jeszcze podobam się facetom ale nie jestem aż tak naiwna mimo że czasem sprawiam takie wrażenie… klucze jednak mam, dostałam je pocztą z bilecikiem bym dobrze to przemyślała bo przecież mnie nie ubędzie… i że przylatuje 30 kwietnia na tydzień… może jestem głupia że odrzucam taką szansę ale bez obrzydzenia mogę patrzeć na siebie w lustrze… a mieszkanie  w zamian za seks nie interesuje mnie!!  tylko że on nie rozumie że zupełnie nie jest w moim typie że swoim zachowaniem, popisami, szpanowaniem strasznie mnie irytuje, denerwuje a co najważniejsze mógłby być moim ojcem! Mam nadzieję że da mi już spokój…

21.03.2012

Pierwszy Dzień Wiosny.

Klasa Maćka przygotowała przedstawienie na powitanie wiosny a ja przez weekend robiłam literki i kwiaty potrzebne do dekoracji sali… i całkiem fajnie się przy tym bawiliśmy, czułam się jak licealistka czy druhna robiąca dekoracje:) Pod czas dekoracji sali razem z wychowawczynią, ustaliliśmy że zrobię małemu maskę żabki bo ulubiony kolega Sebastian był bocianem a Maciek miał nieść Marzannę którą sami zrobili ale trochę zazdrościł kolegom że są przebrani… cały wieczór robiłam mu tę maskę i jak na pierwszy raz to jestem nawet dumna ze swojej pracy:) Tuż przed przestawieniem razem z 2 koleżankami poszliśmy pomalować buziaki dzieciaków, zabawa była przednia… a jak wypadło przedstawienie?- zobaczcie sami:)

22.03.2012

Dziś przyszedł spóźniony prezent urodzinowy ale dający dużo radości Maćkowi :) Dzięki pani Sylwii będzie ciąg dalszy serii przygód Maćka… marzenia się spełniają więc warto marzyć, nawet o własnej książce:)))

30.03.2012

Jak zauważyliście jakiś niedobry chochlik zakradł się do roku 2011 i namieszał mi w zdjęciach, nie łatwo to wszystko doprowadzić do porządku, musiałabym to wszystko robić od nowa a na to nie mam ani siły ani ochoty:) Mam nadzieję że nie przeszkadza Wam to w czytaniu tych moich myśli:)

Bardzo dużo się dzieję w naszym życiu, poznałam kilka fajnych osób między innymi panią Anię którą mały strasznie polubił, a i dla mnie stała się oparciem w tych trudnych chwilach których ostatnio mam aż nadmiar:( Dzięki Mirce mam nadzieję że w końcu uda mi się rozwiązać wszystkie problemy.. Oby…Ciężko czasem pogodzić się z tym wszystkim, uporządkować myśli, pozbyć się emocji i podejść do wszystkiego z dystansem. Czasem brakuje mi kogoś z kim mogłabym szczerze porozmawiać, wyżalić się ale i pochwalić chociażby drobiazgami…

Mam też zakupy komunijne za sobą, garniturek, wszelkie dodatki komunijne, alba itp…Razem ze składkami wydałam ponad 1100zł. Dużo prawda? a to jeszcze nie sezon a ceny i tak rosną już z tygodnia na tydzień.. Jeszcze muszę przygotować przyjecie komunijne więc i wydatki nie małe:) Pamiętam jeszcze swoją komunię, piękną sukienkę i prezenty:)) Alba też jest piękna, uszyta na miarę, trochę się nachodziłam by kupić wszystko co potrzeba na ten wyjątkowy dzień ale ulżyło mi że mam już wszystko dla niego. Łącznie z prezentami dla gości- śliczne prawda? :)

Od tygodnia też siedzimy w domu z powodu kolejnej choroby Maćka, zastanawiam się też nad świętami czy przyjdzie mi je znów spędzić samotnie, w łóżku? Planowaliśmy na przerwie przedświątecznej pojechać do moich rodziców, namówiłam też siostrę by przyjechała z Gabrysią za którą oboje z małym tęsknimy, ale jeśli mu nie przejdzie to niestety dom i telewizja:(

5.04.2012

Wczoraj dostałam breloczki informujące o 1%… miła niespodzianka, tym bardziej że dzięki moim przyjaciołom 200 sztuk już rozdałam:) Kocham Was! Co ja bym bez Was zrobiła? Wiecie to nie samowite jak bardzo zmieniliście moje życie, większość z Was znam tylko wirtualnie a jesteście mi tak bardzo bliscy… gdy Ci którzy obiecali mi pomagać udają że mnie nie znają, lub że nie mają czasu…ech.. Zmieniłam się i to bardzo, nie jestem już tak ufna jak byłam, rok temu ktoś skutecznie mnie z tego wyleczył ale przyjdzie czas gdy odwdziecze się- pamiętaj o tym!!!  Ale zeszłam z tematu;) Kochani bardzo chciałabym Wam podziękować za to że jesteście ze mną, że dajecie mi tę siłę i nie pozwalacie mi się załamać, że świetnie wyczuwacie mój nastrój i odganiacie tę depresję która gdzieś tu czatuje na mnie… staram się być silna ale czasem mam po prostu dość wszystkiego, tej ciągłej walki… ciężko jest samej ze wszystkimi przeciwnościami walczyć, czasem po prostu brakuje tej drugiej osoby chociażby po to by się przytulić gdy jest źle i uśmiechnąć się gdy zaświeci słońce… Ale może kiedyś znajdzie się ten ktoś kto bez zbędnych słów przytuli i na zawsze zostanie z nami:) Oj wiem kochane psiapsiółki że modlicie się o to i wiem że pisałyście też list do Św. Mikołaja w mojej sprawie… kto wie może wasze modły ktoś tam wysoko wysłucha albo przeczyta:) Póki co mam Was moi kochani, dzięki tej stronie, forum i marzycielskiej poczcie poznałam wiele fajnych osób i zdobyłam przyjaciół i wiem że tych prawdziwych jak Renatka, Kasia, Iza, Mirka, Karola, dwie Anie, Paweł, Piotr, Krystian, Batka, Aneta ale i Sandra , Basia, Aga.. nawet nie wiecie ile dla mnie znaczy wasza obecność w moim życiu i to że nie tylko pomagacie mi ogarnąć to wszystko ale jesteście moimi przyjaciółmi, że mimo że czasem jestem nieznośna to dzielnie znosicie moje humory, jesteście przy mnie gdy nie wiem co robić, gdy płaczę ale jesteście gdy się śmieję i wiecie że sercem jestem z Wami i tak jak ja mogę liczyć na Was tak i Wy możecie liczyć na mnie.. Przy was nie czuję się taka samotna… No wiem zaraz powiecie że pewnie słucham smętnej muzyki i że się nakręcam… no cóż macie racje:)

Mam jeszcze ok 100 sztuk tych breloczków więc gdyby ktoś chciał rozdać swoim znajomym to wiecie gdzie się zgłosić:)…mam też trochę magnesików i wizytówki choć kończy się okres rozliczeniowy one wciąż są aktualne … na Facebooku  usłyszałam że pomaganie jest seksi więc…:)

25.04.2012

Kolejna wywiadówka na której dowiedziałam się że moje maleństwo zda do 3 już klasy:)

EDUKACJA POLONISTYCZNA

Mówienie i Słuchanie

opowiadanie- 5,4,5

aktywność- 5

recytacja- 6

Czytanie

z przygotowaniem- 5,5

bez przygotowania- 5,5

rozumienie tekstu/lektura- 4

Pisanie

praca domowa- 4+, 3,5-, 5,5

prace samodzielne- 3,4,

przepisywanie- 3,4

pisanie z pamięci i ze słuchu- 3

sprawdziany- 5

EDUKACJA MATEMATYCZNA

liczenie- 4,4

rozwiązywanie zadań tekstowych, 4-. 4+

geometria- 5

praca domowa- 5

sprawdziany- 4, 2, 5, 1,4-,

EDUKACJA PRZYRODNICZA- 5,5

EDUKACJA MUZYCZNA- 6,5,5

EDUKACJA PLASTYCZNA- 5,5,5,5,6,

EDUKACJA TECHNICZNA-5,4+.5

WYCHOWANIE FIZYCZNE- 4,5,5-,4-,4,5,6,

RELIGIA- 5,5,5,6,4,6

JĘZYK ANGIELSKI- 6,6,3,6,4,5

ZAJĘCIA KOMPUTEROWE- 3,4,3,4,5,5,

Więc trzymajcie kciuki bo nigdy nic nie wiadomo co temu mojemu maleństwu strzeli do głowy:)


1.05.2012

Tylko do wczoraj można się było rozliczać z Urzędami Skarbowymi i przekazywać 1% swojego podatku na rzecz innych. Wszystkim, którzy przekazali swój podatek dla Maciusia – SERDECZNIE DZIĘKUJĘ. Dziękuję Wszystkim i każdemu z osobna. Dziękuję też moim aniołkom za pomoc w roznoszeniu apeli, to dzięki nim moje  apele mogły trafić do większej ilości osób.

Pieniądze trafią na subkonto w Fundacji w okolicy listopada/grudnia. Wtedy dopiero będziemy znali rozmiar pomocy, jaką nam udzieliliście. Za każdą złotówkę jeszcze raz bardzo dziękuję, bo każda złotówka pomaga mu zmagać się z wszelkimi problemami zdrowotnymi…

6.05.2012

Długi weekend za nami… 10 dni błogiego lenistwa:).. Troszkę plany nam się zmieniły i zamiast uroczego pobytu we Włocławku spędziliśmy część weekendu u babci, troszkę w domu i na badaniach w szpitalu.. Maciek zawiedziony bo bardzo cieszył się że odwiedzi Sylwię i że sam zrobi sobie książkę a najbardziej że pogra w kręgle z Mateuszem i Maciusiem, no ale niestety zdrowie ważniejsze.. Sylwusia by nie było mu smutno i dzielnie znosił badania zrobiła mu kolejną książeczkę o nim i ulubionym koledze Sebastianie i wysłała mu kolekcję piłkarzy czym całkowicie podbiła serce Maćka:) Za to w wakacje na pewno się spotkamy we Włocławku:)

U babci i dziadka też się fajnie bawił

a z uwagi że jutro niestety czeka nas szkoła i powrót do codzienności trzeba było odrobić lekcje- aż 30 zadań z matematyki , 6 stron j. polskiego a do tego makietę miasta i wsi:)

a że komunia już blisko więc próby, próby i próby:)… oczywiście jak każde dziecko i Maciek marzy o prezentach i wymarzony tablet już czeka:) niespodziankę w postaci konsoli szykują mu też nasi przyjaciele z forum za co ogromnie jestem im wdzięczna… czasem w chwilach zwątpienia wciąż mi przypominają ile mam wokół siebie przyjaciół mimo że życie nie układa mi się tak jakbym chciała to mimo wszystko nie jestem sama…

1.06.2012

Dawno nic nie pisałam i dostało mi się za brak informacji:)

Jak wiecie czas pochłania mi szkoła, rehabilitacja i przygotowania do komunii Maćka.. Dzisiejszy dzień jest bardzo wyjątkowy z uwagi że jest to DZIEŃ DZIECKA  i na mojego malucha czekały prezenty- strój do kibicowania EURO2012 jak też niespodzianka z Fundacji Dbam o Zdrowie i niespodzianki od marzycielskiej poczty… Ale dziś też odbywa się PIERWSZA SPOWIEDŹ i trochę stres nam towarzyszy:) Trzymajcie kciuki!

3.06.2012

Komunia:)))

W końcu ten cudowny dzień nastał:) Przygotowania do tego pięknego dnia kosztowało mnie dużo stresu – jak dużo to wiedzą nasi przyjaciele z forum, gdzie pisałam o moich wątpliwościach, bolączkach ale i przyjemnościach:) Zresztą to już było…. teraz trzeba się cieszyć radością Maćka:)

Zdjęcia mają zabezpieczenie, ponieważ są z katalogu fotografa… te bez znaczka wodnego są zbyt osobiste:)

8.06.2012

Jak na prawdziwych kibiców przystało odliczmy do rozpoczęcia meczu Polska- Grecja :)

Nie jestem jakąś zagorzałą kibicką jednak czasem zdarza mi się oglądać mecz, szczególnie reprezentacji Polski:) Jako dziecko chodziłam na wszystkie mecze grane na boisku… Za to Maciek ogląda wszystko co związane jest ze sportem, piłkę nożną uwielbia:) Na dzień dziecka kupiłam mu koszulkę, spodenki, banderkę i okulary w barwach biało- czerwonych a od Krystiana dostał bluzę EURO 2012 i inne rzeczy z tym związane by godnie mógł uczęstniczyć w tym szaleństwie które wszystkich ogarneło:)


9.06.2012

I Archidiecezjalna Pielgrzymka Dzieci Pierwszokomunijnych do Sanktuarium w Sokółce.

Święta Woda

i ognisko zorganizowane przez ks Jerzego…

Wycieczka była bardzo fajna, mimo przelotnego deszczu…aczkolwiek trochę męcząca:)

Bardzo dziękuję Eli i Maksowi za pomoc w białym tygodniu… Jesteście prawdziwymi przyjaciółmi♥

16.06.2012

Pamiętacie jakiś czas temu próbowałam zorganizować loterię dla Maćka?  dziewczyny z forum zrobiły mi piękny plakat ja go wstawiałam gdzie tylko mogłam i czekałam i czekałam… w swojej naiwności myślałam że to wystarczy, myliłam się jednak i zrezygnowałam. Dział na stronie o loterii pozostał aż do chwili gdy przeczytała go Marzena i zapytała o szczegóły i że jak się zdecyduje to spróbuje nam pomóc… Trochę myślałam o tym i postanowiłam jeszcze raz spróbować bo ci co mnie znają wiedzą że łatwo się nie poddaję:)… Tym razem postanowiłam działać i wysłałam kilkadziesiąt mejli do dziewczyn z biżuterią artystyczną z prośbą o pomoc, trochę się bałam jak zareagują itp ale byłam bardzo mile zaskoczona! Tyle życzliwości, tyle miłych słów, tyle serca nam okazujecie że w pewnym momencie się wzruszyłam… Z całego serca Wam dziękuję!!! Nie jest łatwo prosić o pomoc ale jak jedna z dziewczyn mi powiedziała – kraść jest wstyd a i to by zrobiła dla własnego dziecka! Dla Maćka zrobiłabym wszystko i robię co tylko mogę by był zdrowy, by mógł żyć w naszym świecie- świecie słyszących… Ciężka to walka gdy jest się samemu… Ale wiem że  wśród was mam nowych przyjaciół i jestem strasznie szczęśliwa że mogłam was wszystkich poznać… Maciek zachwycony godzinami ogląda wasze prace i z delikatnością odkłada do pudełka z napisem loteria… Dziękuję też tym którzy pamiętali o nim:) Mam nadzieję że jak najwięcej uda nam się uzyskać środków na rehabilitację Maćka która jest bardzo ważna w jego życiu, bez której nie miałby szans…

29.06.2012

Koniec roku szkolnego, który jakoś szybko nam minął:)

W drodze do szkoły:)

14.07.2012

13 i w dodatku piątek… od rana zabiegana, przestraszona tym co zaplanował mi na dziś los… jednak dzielnie stawiam mu czoła… Rano wizyta w Urzędzie Miasta ze wszelkimi dokumentami jakich zażądał pan burmistrz.. sądy są mniej skrupulatne niż urząd- chyba że to odwet za tv… potem wizyta w sklepie u koleżanki , podliczenie mojej wyprawki szkolnej- SZOK!!! oraz miła pogawędka z ks.proboszczem… szpital i mój zabieg po którym miałam problem z wybudzeniem.. ale szczęśliwie po 19 wróciłam do domu by sobie spokojnie wypoczywać, zmuszona jednak byłam poprosić o zmianę terminu zgłoszenia się z Maćkiem na badania w CZD..  mamy się zgłosić 23 lipca… potem zasłużone wakacje które zamierzam spędzić u siostry w Warszawie, spotkać się z przyjaciółmi i choć na trochę pojechać do rodziców by mały miał o czym opowiadać w szkole…  Jadąc na salę operacyjną tysiące myśli mi towarzyszyło, nie pewność czy wszystko będzie ok , milion nie załatwionych spraw które obiecałam sobie że je załatwię jak tylko wyjdę z tego… zdałam sobie sprawę że koniecznie muszę kogoś ustanowić opiekunem prawnym dla Maćka bo obecnie nie ma się nikt nim zająć a nie chciałabym żeby to był jego tato…  to jest mój nr 1 na mojej liście, a jest ich trochę…  chciałabym się też pogodzić i przeprosić osoby na których kiedyś mi zależało, nie ważne z jakich powodów nastąpiło zerwanie znajomości.. Uczyniłam pierwszy krok reszta w ich rękach…  Życie jest zbyt krótkie i nie warto chować urazy mimo że ból w sercu nadal tkwi… Są chwile w życiu które trzeba dzielić z innymi, nie warto być z nimi samemu i zastanawiać się co by było gdyby… wiecie to nie samowite jak zmieniają się nasze poglądy w różnych aspektach naszego życia…
12.08.2012

Wakacje praktycznie zbliżają się ku końcowi… a my spędziliśmy miły czas w Warszawie na placach zabaw, spacerach i piciu dużej ilości wody:)… mały bawił się z córeczką siostry a w przerwach na graniu na konsoli a ja odpoczywałam i nabierałam siły na nowy rok szkolny.. odwykłam od smsów, telefonów z których korzystałam gdy już nie było wyjścia a do laptopa tylko raz dziennie zaglądałam by sprawdzić pocztę… czy się wyciszyłam? może trochę nabierając przekonania że mogłabym zamieszkać w mieście.. uwielbiam ruch, ludzi i cały ten harmider…

16.08.2012

Dzień jak co dzień zaczął się miło i nic nie przepowiadało że skończy się tak tragicznie… Pranie, sprzątanie, pogaduszki z koleżankami, obkładanie książek, wspólna zabawa i czas zbliżał się ku końcowi… Kiedyś myślałam o naiwności! że biorąc rozwód uzyskuję wolność i spokój że wkońcu mogę poświęcić czas dla dziecka a nie użerać się na ciągłych kłótniach z byłem mężem… Wspólne mieszkanie pod jednym dachem z byłym partnerem to czysta głupota i sąd nie powinien tak ustalać NIGDY!!! dla dobra tych ludzi i ich dzieci jeśli je mają… W marcu 2009 roku uzyskałam rozwód ale jedynie na papierze bo moje życie dalej jest takie same..moje piekło ciągnie się nadal mimo próśb gróżb, pouczeń policji… z dnia na dzień jest gorzej.. jestem ofiarą przemocy domowej i moje dziecko też.. Dziś nazwałam to po imieniu przed policją którą poprosiłam na interwencję… i jak zwykle pouczyli go, po grożili i kazali wracać do siebie prosząc bym zadzwoniła ponownie gdyby coś… pytanie – gdyby co? mam pozwolić by mnie skrzywdził? dopiero wtedy zrobią to co do nich należy? A czy nóż w jego rękach to nie powód by mi pomóc? Po bezsennej nocy i przestudiowaniu prawa postanowiłam sama szukać pomocy… i wiecie co te wszystkie niebieskie linie czy telefony zaufania równie dobrze możecie pogadać z przyjaciółką to samo wam doradzi i karty nie wygadasz… Wkurzyłam się i poszłam po pomoc do bieglej sądowej i obiecała mi pomoc! Dzięki niej odzyskałam nadzieję i zdradziła mi sposób ręcząc że gdy to zrobię przy następnej interwencji policji to wkońcu zaczną mnie słuchać bo będą się bać że jeśli coś się stanie odpowiedzą za to swoimi głowami..  Ułożyła mi plan działania który już zaczełam realizować, powoli i wszystko z literą prawa który w konsekwencji ma doprowadzić do jego eksmisji.. Długa droga przede mną ale już wie że się go nie boje że już odzyskałam samą siebie i że wkroczyłam na tę samą ścieżkę na której on jest… Zdaję sobie świetnie z tego sprawę że gdy się o tym dowie będę potrzebowała pomocy i ochrony ale nie zamierzam uciekać z domu choć miałam się wyprowadzić i nawet znalazłam mieszkanie ale nie pozwolę by cieszył się naszym wspólnym mieszkaniem gdy ja będę musiała płacić za wynajmowanie.. Wolę je sprzedać gdy nie będzie innego wyjścia… Faceci są głupi a szczególnie ci których ja poznałam! Wyznają ci miłość a za plecami zdradzają! Robią długi i każą ci je spłacać! A rozwód to najwspanialsza rzecz jaką zrobiłam, szkoda tylko że tak późno:(( Decyzja sądu trochę namieszała mi w życiu ale mam nadzieję że inny sąd je naprawi zanim wydarzy się coś złego.. Najgorsze że w tym wszystkim mały bierze udział i przeżywa to bardzo emocjonalnie… Z relacji psychologa wiem że mały boi się o mnie i niestety ale muszę być blisko niego by nie pogrążył się w swojej chorobie… Smutne że dorosły człowiek a o nic nie dba, nawet o własne dziecko! Zdrowie Maćka wcale go nie interesuje i to boli mnie najbardziej!!! Zrobię wszystko by był zdrowy i miał spokojny i szczęśliwy dom!

23.08.2012

Moje kolejne 18 urodziny:) Maciek od rana mówi jak mnie kocha- to mój największy, najwspanialszy prezent jaki dostałam od życia:) Wczoraj z koleżanką i jej córeczką pojechałyśmy do macdonalda na frytki hamburgery i szejki , miło spędziliśmy czas i niczego konkrętnego nie planowałam na dziś ale mały tak prosił mnie o torta a i listy miałam dość pilne do wysłania więc się wybraliśmy na zakupy:) Kupiliśmy sobie kawałek ciasta tortowego i lody:) Wieczorem tort przyjechał do mnie:) Elu, Wiki dziękuję ♥

Dziękuję wszystkim za piękne życzenia i na facebooku i nk, i forum i nawet na marzycielskiej… jesteście kochani!!!

1.09.2012

Wczoraj pół dnia spędziłam na dzwonieniu po poradniach i umawianiu na wizyty..większość na grudzień bo nie ma wcześniejszych terminów :( teraz bieganie po skierowania i czekanie cierpliwie w kolejce… przy okazji dowiedziałam się że wydanie zaświadczenia kosztuje  :o pani z recepcji podała mi cennik usług w DSK i kurcze wkurzające to jest bo przecież jestem ubezpieczona z małym…i mimo że dopłacam to i tak czekam w kolejce chociażby na USG… doszłam do wniosku że lepiej prywatnie bo kolejki nie ma a różnica nie wielka…
wrzesień jest pięknym miesiącem z mnóstwem kolorowych liści, kasztanów leżących na ulicy, kwitnących astrów i marcinków ale ja ostatnio go nie lubię bo to miesiąc gdzie głównie biegam po urzędach, składam wnioski, zaświadczenia, wykłócam się o dodatkowe godziny… muszę biegać by zdążyć dojechać i wrócić po małego… to czas gdzie muszę chodzić do gminy a już na samą myśl mnie ściska… i muszę zdążyć by wszystko złożyć na czas… najważniejszy papier do funduszu alimentacyjnego wczoraj dostałam, jeszcze we wtorek do urzędu skarbowego muszę iść i mogę składać wnioski na alimenty i rodzinne bo to najważniejsze … ale zanim tam pójdę staram się zdobyć wszystkie potrzebne dokumenty i poskładać wszystko za jednym razem by nie musieć tam chodzić codziennie bo to ogromny stres jak dla mnie a wniosków aż 5 muszę złożyć do 20 września…a papierów góra…
znajdę jednak czas by porzucać się z małym liśćmi w parku :)

a w domu czas na remont bo wakacje mineły, bałagan w domu zrobiłam a pokoju małemu dalej nie skończyłam… nawet go nie zaczełam robić :( i przyznam się że wczoraj mało się nie zabiłam we własnym pokoju bo już strach cokolwiek tam ruszać bo przenoszę z pokoju do pokoju i totalny bałagan się zrobił wszędzie łącznie z kuchnią… nie wiem na co czekam z tym remontem, przez te wszystkie problemy z byłym mężem jestem zawieszona w próżni, nie bardzo wiem co robić… czy słuchać instynktu który mówi mi bym rzuciła to w cholerę, wzieła małego i nie przejmowała się domem, meblami, bym wkońcu zaczeła żyć… z drugiej strony jest rozum który ostrzega mnie przed większymi problemami.. bo co zrobię sama w obcym mieście gdy np zabraknie mi na chleb czy leki dla małego?.. czynsz będę musiała zapłacić bezwzględu na wszystko.. tu nie płacę czynszu a jedynie podatek i opał i bieżące rachunki mam na głowie… bo mimo że On tu mieszka ma to wszystko gdzieś :( dobija mnie myśl że dobrze się ustawił moim i małego kosztem… ma dach nad głową, ciepło, wszelkie media zero obowiązków opłat mimo że wszystko jest na niego… jednak to ja płacę bo nie dam rady żyć z dzieckiem bez prądu czy wody, zamarznąć też nie możemy… mam dość kłótni, awantur i całego stresu.. mam dość policji i tłumaczenia dziecku że to nie przez niego płaczę… Nie chcę by mały brał z niego wzór, nie chcę by był świadkiem tego wszystkiego..nie chcę by stawał w mojej obronie bo mimo że jest mały robi to… i wiem że w takich chwilach nienawidzi swego taty… a ja nienawidzę czuć tej agresji jaka się wtedy we mnie budzi, wiem że to instynkt zachowawczy, chyba każdy go ma w takiej chwili… zanim wybuchnę staram się wezwać pomoc bo są chwile kiedy nie panuję nad sobą … wiem że to odbija się na małym i że powinnam go chronić przed tym ale dlaczego to ja muszę uciekać ? dlaczego mamy takie durne prawo? staram się coś z tym zrobić, składam wnioski gdzie tylko mogę i wszędzie słyszę że to potrwa nawet 2 lata… czy dam rade wytrzymać? nie wiem… i nie wiem jaką decyzję podjąć, czy wynająć coś samej, czy może zgodzić się i zamieszkać u koleżanki i jej męża?.. a może przeczekać to licząc że może wkońcu odpowie za to przed wymiarem sprawiedliwości a może powinnam znaleźć sobie przyjaciela który zamieszka z nami , wtedy na pewno skończyłyby się wszelkie awantury…  decyzje których nie umiem podjąć…  Namieszałam sobie w życiu .. i jest mi źle samej… za długo jestem sama ze wszystkimi problemami, radościami.. chcę znów czuć się kobietą a nie tylko mamą .. nie chcę walczyć już o wszystko sama…

10.09.2012

Tydzień szkoły za nami… tydzień który nie wiadomo kiedy minął.. mały w szkole a ja jak zwykle masę spraw do załatwienia mam ..  na bieżąco też dokupuję brakujące rzeczy do szkoły małemu i odkryłam zeszyty w kratkę z linią pomocniczą jak też gumki chlebowe świetnie ścierające długopis…  mały zadowolony bo jak na razie i lekcji nie za dużo zadają… czekam też na termin zabiegu Maćka i w trakcie próbuję zrobić mu pokój choć opornie mi to idzie… doba jest ciut za krótka dla mnie.. nie wyrabiam się z niczym i znów muszę zapisywać wszelkie spotkania i terminy zobowiązań  bo zdarza mi się w ostatniej chwili coś załatwiać tak jak zupy w szkole dopiero dziś opłaciłam- w ostatnim dniu i tylko dlatego że kucharkę spotkałam:) i przed chwilą mama przypomniała mi o jutrzejszej wizycie w domu rodzinnym – zdążyłam już zapomnieć… cóż kalendarz na nowo zaczełam zapełniać i stale nosić ze sobą… Jedna z moich koleżanek stwierdziła że za dużo biorę na siebie, że nie potrzebnie żyję życiem innych że mam swoje problemy i nie muszę innym pomagać… Uważam to trochę za samolubne, to że wysłucham kogoś czy pomogę mu w miarę możliwości nie jest czymś złym.. sama czasem tego potrzebuję i mam na tyle dobrze że mogę popisać sobie troszkę:) Oczywiście nie o wszystkim mogę otwarcie napisać i od tego mam przyjaciółkę.. i to chyba jedyna z tych ” normalnych” przyjaciółek, nie miesza się do moich spraw za moimi plecami i zawsze jest gdy jej potrzebuję nawet gdy milczę.. Ostatnio wspominałyśmy pewne aspekty swojego życia i obie popłakałyśmy się … Jest mi trochę trudno do końca jej zaufać po poprzedniej mojej ” przyjaciółce” która strasznie namieszała mi w życiu, przez którą straciłam zaufanie kogoś kto niespodziewanie stał się ważny w moim życiu a mimo wszystko nie zachował się fer wobec mnie… Ale to już było… Cieszę się jednak że zmieniłam numer telefonu i nawet ośrodek rehabilitacji by nie musieć wysłuchiwać jej przeprosin i uniknięcia zbliżenia się do Maćka.. przykre to ale nie zostawiła mi innego wyboru… a zmiana numeru na dobre mi wyszła, zna go bardzo niewielka grupka osób..  Czy dalej miesza? mam nadzieję że nie  choć wiem że przez jakiś czas próbowała i nigdy nie powiedziała mi dlaczego po za głupim tłumaczeniem że mnie chroniła… Teraz wydaje mi się że była zazdrosna bo zaczełam poświęcać uwagę też komuś innemu a nie tylko jej…  kiedyś już byłam pionkiem pomiędzy dwiema innymi koleżankami, gdzie jedna przed drugą ukrywała że jestem u niej.. w końcu się wkurzyłam bo to żadna przyjemność być zabawką i zerwałam kontakt… z jedną z nich odnowiłam po jakimś czasie choć lepiej mi się rozmawia z jej pełnoletnią córką i oboje z małym uwielbiamy jak do nas przyjeżdza odpocząć :) Życie jest dziwne i dziwne osoby stawia na naszej drodze prawda?? Bo myślę że nie tylko ja przeszłam przez coś takiego…

Ale się rozpisałam:) i nie napisałam najważniejszego -  bardzo serdecznie chciałam podziękować wszystkim za miłe mejle, życzenia wytrwałości w nowym roku szkolnym dla nas obojga, za przepiękne listy, za waszą troskę gdy nie widzicie mnie na nk czy facebooku którego uwielbiam i sama nawet nie wiem kiedy zdążyłam poznać tyle osób:) wasze komentarze i wiadomości czasem strasznie mnie rozśmieszają, czasem zaskakują  czy poprostu wzruszają … dziękuję że jesteście:)) i obiecuję że postaram się regularnie pisać co u nas i bywać na portalach … przepraszam też że usunełam gg i skype ze strony ale rzadko mam czas pisać a sami wiecie jak to jest gdy jesteście zajęci a tu dzwięk wiadomości..pół biedy gdy jedna ale to stadami jest więc chwilowo wyłączyłam i nie loguję się tam:)) Jeśli coś ważnego poproszę o mejla na pewno odpiszę;)

11.09.2012

Już od rana zastanawiałam się co złego nam się przydarzy.. przez całą noc miałam dziwne sny a to jakieś trupy ożywiają a to jakaś krew aż w końcu nad ranem przyśniły mi się palące książki które udało mi się zagasić… Dziwne i niepokojące… Ale dzień przebiegał bardzo miło, już od rana spotkałam się z moim tatą i bratem, miłe esemeski z bratową:) a po wcześniejszym powrocie do domu czekały na mnie dwa zaskakujące mejle…

Dzięki pani Magdzie będę mogła jeszcze bardziej i efektywniej uczyć Maćka mówić… mały już nie może się doczekać mówiących obrazków:))) Z całego serca dziękujemy!

Jakiś czas temu poznałam panią Dorotę z Fundacji Sawanti i trochę się zastanawiałam czy zostać ich podopiecznymi… dla małego to szansa i nie tylko na dodatkowe wpłaty ale też na rozwój, bo mają bardzo dobry program wsparcia tak bardzo nam potrzebny ale jest już podopiecznym fundacji Zdążyć z Pomocą jak też bierzemy udział w 3 letnim projekcie Dbam o Zdrowie  i te dodatkowe ulotki, wizytówki itp itd… Pani Dorota dała mi miesiąc na podjęcie decyzji i zdecydowałam się:) Projekt za chwilę się skończy a w Fundacji Zdążyć z Pomocą mamy tylko subkonto i zero wsparcia a tu program jest świetny i zdecydował fakt że mogę wypożyczać pomoce edukacyjne jakich nie mam pod warunkiem że je akurat mają … jak też korzystać z bibloteczki i innych fajnych rzeczy… Ulotki będę drukować po równo i rozdawać, rozdawać i rozdawać… osoby chętne do pomocy proszę o kontakt :) Na stronie głównej wkrótce umieszczę stosowne informacje:)

Ten dzień do końca nie był taki miły… Zajęcia w szkole były maksymalnie skrócone by cała szkoła mogła pożegnać swojego kolegę Adasia Dzięgielewskiego który przegrał nie równą i długą walkę z chorobą.. Straszne uczucie gdy ma się świadomość że umarło dziecko które tylko troszkę jest starsze od twego i które znałeś i wspierałeś:( Wyrazy współczucia dla rodziców i najbliższych Adasia (*)

Dzieci nie powinny odchodzić przed rodzicami !!! …. ale znów ktoś się pomylił :(

15.09.2012

4dni minęły od ostatniego wpisu a tyle się wydarzyło…  Maciek od 12 września siedzi w domu z powodu przeziębienia, a dziś odrabialiśmy lekcje z tych wszystkich dni by nie było zaległości zbyt dużych… Robił też płaskorzeźbę z pudełka od zapałek, nakrętek z butelki i plasteliny bo zapomniałam mu kupić glinę…

W tym samym czasie ja odeszłam z fotki, chciałam to zrobić już jakiś czas temu ale kilka osób prosiło bym tego nie robiła ale wiedzą już jak mnie znaleźć … czy żałuję? Nie! Mimo że poznałam tam kilka fajnych osób… Zapomniałam też napisać wam że od 8 dni zmieniłam licznik wejść na stronie… na taki bardziej szczegółowy:) Korzystając z okazji bardzo wam dziękuję za poprzednie 8880 wejść przez rok- uważam to za duży sukces, choć ogromna ilość osób pojawiła się w wakacje:) Część z Was wraca do mnie część nie ale Wszystkim bardzo dziękuję za odwiedziny u mnie, za miłe mejle itp ♥ Uczyłam się też robić kolaże ze zdjęć i oto moje pierwsze dzieło-

dodam że projekt wizytówek naszej nowej fundacji też sama robiłam, nie wiem czy zdecydowałabym się na ich druk bez konsultacji z grafikiem:) Nie mniej jednak jestem bardzo dumna z siebie:) Moje maleństwo zamówiło sobie 2 kolaże z kolegami do swojego pokoju:) A pokój się robi strasznie pomalutku ale moja przyjaciółka strasznie mnie goni i razem z moim bratem i jego dziewczyną, chcą mi pomóc z wynoszeniem, układaniem, przebieraniem, pakowaniem, malowaniem i tapetowaniem i bardzo dobrze bo samej najnormalniej w świecie mi się nie chce i zapału nie mam widząc ile tam jeszcze pracy muszę włożyć.. brakuje mi też czasu a doba nie chce mi się wydłużyć:( Ale mam cel, plan i go realizuję i wkrótce pokażę wam jakie postępy zrobiłam:)

A w piątek odwiedził nas kurier i mina Maćka mówi wszystko-

Nasza najnowsza motywacja do mówienia:)

8.11.2012

Długo nic nie pisałam a tyle się u nas wydarzyło…

Głównie to to że mały bez przerwy coś łapie, nie udało mu się jeszcze przechodzić całego tygodnia do szkoły bez złapania czegoś, ma obniżoną odporność i nie udaje nam się jej wzmocnić mimo wielu lekarstw.. A jak zachoruje wychodzą mu węzły chłonne i muszę uważać by ich nie przeziębił, jeszcze lekarze nie postawili diagnozy dlaczego tak się dzieje. Badania i badania a mały się już buntuje gdy odkrywa gdzie jedziemy i jest płacz. Tak jak dziś w przychodni, tak bardzo chciałabym oszczędzić mu stresu chodzenia po lekarzach ale się nie da.. Martwią mnie te zaległości w szkole mimo że pracujemy w domu to i tak są a tu egzaminy na koniec roku… Dlatego zdecydowałam się na korepetycje dla niego, jeszcze wszystko jest w fazie omawiania i ustalania ale mam nadzieję że się uda po naszym powrocie wszystko dopiąć.  Udało mi się też załatwić turnus rehabilitacyjny dla Maćka i jedziemy już już jutro i wracamy dopiero 24 listopada. Znam już zajęcia jakie będzie miał :

- rehabilitacja ruchowa
-integracja sensoryczna
-terapia kręgosłupa
-masaż leczniczy
-terapia logopedyczna
- terapia psychologiczna
- zajęcia w sali doświadczania świata
ja będę miała -
-terapię psychologiczną
- zajecia z makado i kineziologii
- psychoterapię poznawczo behawioralną / jak będą jeszcze wolne miejsca/

mały bedzie też miał badania tam na miejscu i na podstawie ich terapeuci zadecydują czy wprowadzą też inne

Wziełam też udział w projekcje Fundacji Dzieciom Sawanti i zrobiłam dla nich 50 kartek pocztowych z motywem bożonarodzeniowym z ogromną pomocą Sandry i liczę że zapłacą za nie ładną sumkę:) Mam też inne kartki i świąteczne i inne więc chętnych proszę o kontakt… A mały napisał list do Mikołaja i wysłał do Fundacji Dbam o Zdrowie gdzie obiecali oddać Mikołajowi:) Zaangażowałam się też w walkę o przyjaciółkę o jej życie i jestem szczęśliwa że udało mi się dotrzeć do ludzi którzy mi pomogli i znalazła pomoc i wierzę że przeszczep nastąpi.. Niema innej opcji..

25.11.2012

Wróciliśmy z turnusu rehabilitacyjnego. Zajęć było mnóstwo i tak dobrane by w pełni kształtować jego rozwój..  szerzej opisałam to tu-  http://maciej.org.pl/?page_id=4850 Było bardzo fajnie dzięki terapeutom i ich zaangażowaniu.. jedynie ich obserwacje Maćka zaniepokoiły mnie bardzo… Dzięki im sugestiom zrobię badania w kierunku Zespołowi Aspargera bo według terapeutów wiele cech na to wskazuje i że jego niedosłuch nie ma z tym nic wspólnego.. i w gabinecie EEG BIOFEEDBACKiem na wykresie pojawiały się iglice padaczkowe co wystraszyło mnie na dobre… nawet nie wiem jak wróciłam do domu… Diagnoza wywołała zamęt w mojej głowie i nie namyślając się długo umówiłam go na badania po powrocie z turnusu, boje się ich ale lepiej by był zdiagnozowany jak najszybciej… choć mam nadzieję że się mylą..

W trakcje turnusu rehabilitacyjnego dość szybko mijał nam dzień..od 9 do 14.30 zajęcia, potem metro, skm i lekcje, zabawa z Gabrysią a w weekend wybraliśmy się na targi rodzinne..zmierzyliśmy sobie poziom cukru, zrobiliśmy też inne badania, mały wziął udział w sesji fotograficznej i castingu..dobrze się bawił i nawet dał sobie pomalować buzię…

w czasie turnusu Maciek napisał list do Mikołaja a dziewczyny z recepcji obiecały oddać list we właściwe ręce:)

teraz czekają nas nowe badania, nadrabianie zaległości szkolnych, kończenie remontu i przygotowania do świąt na które Maciek nie może sie doczekać, tym bardziej że robiliśmy stroiki świąteczne które przywieźliśmy ze sobą:)

5.12.2012
Kochani wiecie już że sprawdzam teorię terapeutów z turnusu…jestem w trakcie robienia badań w kierunku autyzmu, biegam po różnych poradniach z jednego końca miasta na drugi, ale to nie ważne… jakoś tam trafiam..
w trakcie wyszły nie najlepsze wieści od pani neurolog i nie ukrywam ze ziemia zachwiała mi się pod nogami, na tyle że psychika mi siadła, tym bardziej po rozmowie z pediatrą.. Coś niedobrego urosło mu w główce i powstał ucisk wewnątrzczaszkowy, min stąd ten dziwny zapis EEG… Mamy skierowanie na oddział neurologiczny ale z uwagi że musimy jeszcze odbyć kilka konsultacji w sprawie autyzmu pozwolono nam przyjść po badaniach i po świętach czyli 27 grudnia… jutro kolejna poradnia i kolejna diagnoza, wiem co mogę tam usłyszeć i boję się tam wogóle pójść…

Takie czekanie na to, co jeszcze niedobrego może się pojawić… ta niepewność jest najgorsza. Z nią najtrudniej walczyć, bo … bo właściwie nie wiem z czym mam się zmierzyć. To jak oglądanie różności w świetle świecy: patrzysz na ruszające się cienie i wyobrażasz sobie nie wiadomo co. A kiedy zapalisz światło, od razu wiadomo z czym masz do czynienia.
Staram się oddychać głęboko, bo będę potrzebować  dużo siły i spokoju.
To miłe że jest wokół mnie mnóstwo ludzi, którzy są z nami myślami…. dziękuję! Dzięki Wam wiem że to przetrwam cokolwiek to jest..

Lekarze jak to lekarze… Zgadzam się, powinni być ostrożni w wydawaniu diagnoz, ale nie są… Wiem że muszę mieć to chwilowo gdzieś..
Staram się skupić na tym, co teraz. I to na konkretach: jaki lekarz, jak dojechać, jakie badanie potrzebne. Żadnych spekulacji, żadnego podejrzewania tego, co najgorsze. KONKRETY. A do tego nasza zwykła rutyna – wspólne czytanie, wspólne śniadanie czy co tam jeszcze wpadnie nam do głowy… Te codzienne rytuały pomogą mi utrzymać ciągłość i poczucie małej stabilizacji (nawet jeśli ziemia się chwieje pod nogami). Tylko czasem to bardzo trudne…

Ale te niedobre natrętne myśli są jak chwasty. Nie możesz ich wyplenić całkowicie, ciągle będą się pojawiać. Trzeba dbać o swój ogród, wyrywać chwasty, zanim urosną i zabiorą światło kwiatom… trudne zadanie przede mną bo jak nie myśleć?..  dziś patrzyłam jak śpi i łzy płynęły po policzkach i różne myśli przychodzą do głowy- od pytań dlaczego Bóg tak mnie doświadcza albo każe? wiem że Bóg jest ze mną i na swój sposób wzmacnia mnie, chociażby przez was, dzięki temu wiem że nie jestem sama z tym wszystkim, że poradzę sobię cokolwiek by to nie było…

Do szkoły Maciek chodzi w kratkę i zaległości powstają, chwilowo nie mogę skupić się na powtarzaniu i utrwalaniu lekcji z małym bo te chwasty w mojej głowie mi w tym przeszkadzają… nie opracuje z nim lektury tak jak zawsze bo nawet nie będę miała na tyle czasu i siły.. mam tylko nadzieję że zapamieta to co najważniejsze i jedynki nie dostanie…

Nawet nie wiem czy to co napisałam ma jakiś sens, ale dziękuję że jesteście z nami, że modlicie się za nas..to bardzo dużo dla mnie znaczy.. jeszcze tylko trudna rozmowa mnie czeka z Maćkiem… wiadomo, nie można kłamać (dzieci od razu to wyczuwają), ale i całej prawdy powiedzieć też nie mogę, bo mimo że wydaje mi się że nie zrozumiałby to świetnie wyczuje że coś złego się dzieje.. wczoraj widział łzy ale zapytał czy jestem chora i czy boli mnie głowa a ja potwierdziłam przytulając go i połykając łzy że tak… muszę przygotować na szpital i na to co tam będzie i samą siebie również…

Asiu dziękuję że pomogłaś uporządkować mi myśli i pokazałaś mi że takie rozklejenie się też ma sens i że warto o tym mówić bo wokół jest tyle ludzi którzy są w stanie nam pomóc choćby tak jak ty słowem, radą i pokazania tego w zupełnie innym świetle…już nie pytam dlaczego Bóg tak mnie doświadcza bo wiem ze to dzieki niemu to wszystko dzieję się w tak szybkim tempie, mimo ogromnych kolejek do specjalistów mi udało się załatwić wszystko w ciągu kilku dni i wiem że jest przy mnie i że jeśli jest coś nie tak, to dzięki szybkiej interwencji lekarzy Maciek ma szansę.. już nie jestem zła że pojechałam na turnus bo dzięki niemu mały zostanie zdiagnozowany i WYLECZONY zanim to coś narobi większych szkód w jego organizmie…

6.12.2012
Dziś byliśmy u endykrynologa i gdyby nie to że mam już skierowanie do szpitala na odział neurologi i chirurgi to dziś dostałabym do nich a tak dopiero na marzec ustalony termin a teraz obserwacja i czekanie na wyniki.. gdziekolwiek nie pójdę wszyscy chcą go kłaść albo wysyłają na konsultacje do innych.. mam problemy ze skupieniem się i myśleniem o czymkolwiek choć staram się być silna i nie myśleć o głupotach ale dziś gdy brałam skierowania do innej poradni Maciek poprosił bym wzieła na onkologie, poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w brzuch nie wiedziałam co mu odpowiedzieć i te jego proszę cię mamo…
widział napis na drzwiach obok i skojarzył że praktycznie wszędzie już chodzi oprócz tam…

Rok 2013

18.03.2013

Długo nic nie pisałam, mimo waszych próśb i mejli z pytaniem co się dzieje… na wstępie chciałabym podziękować tym wszystkim co trzymali kciuki za nas i za małego i za mnie bym była silna…Dziękuję!

Nowy rok zaczeliśmy od pobytu w szpitalu na oddziale neurologi..  koszmar.. stres i oczekiwanie na diagnozy.. nawet tu bano się podać mu narkozę więc zmuszona byłam mu tłumaczyć co będą mu robić, pokazywać by się nie bał, nie uciekał- na tomografii komputerowej byłam z nim ubrana w ciężki fartuszek i trzymałam go za rękę i zanim nastąpiło badanie pokazywałam mu co będą robić..udało się bez narkozy i wszyscy odetchneliśmy z ulgą… szereg badań, na widok gabinetu zabiegowego musiałam ciągnąć go na siłę, żyłki pękały, ręce całe w siniakach a od tego trzymania go  naderwałam sobie ścięgno w ręku.. Badanie neurologiczne potwierdziło małogłowie na stan obecny bez objawów ogniskowym OUN / cały czas pod kontrolą by nie powstało ciśnienie wewnątrzczaszkowe/
Ponadto stwierdzono niedobór masy ciała, cechy dysmorficzne twarzoczaszki, pobrużdzone dłonie, meszek na plecach
Całokształt obrazu klinicznego przemawia za charakterem mieszanym bólów głowy ze współistnieniem komponenty naczynioruchowej i napięciowej.
Wymaga pogłębienia diagnostyki…

Więc odwiedzamy gabinet po gabinecie i konsekwencją tego mamy kolejne 2 skierowania do szpitala- najbliższy termin to 28 kwiecień i oddział endykrynologi .. wciąż czeka chirurg i oddział neurologi w Krakowie…  Nie wiem czemu tak gwałtownie zaczął chorować… odporność ma niemalże zerową, więc bez przerwy jest chory..  A co za tym idzie opuszcza lekcje i ciężko mu potem wszystko nadrobić, ale staram się by był przygotowany na lekcjach i zaległości nie było..

W między czasie doszedł nowy stres – pisanie testu 3 klasisty, jestem wdzięczna wychowawczyni i dyrekcji szkoły że mógł go pisać sam indywidualnie, bo z klasą dużo by opuścił.. mam nadzieję że w maju na tym prawdziwym pójdzie mu lepiej..

Oprócz stresujących chwil przez ten okres mojej nie obecności wydarzyły się też i miłe rzeczy, poznałam kilka fajnych osób, ukazał się reportaż o nas w gazecie, zaprzyjaźniłam się z 2 cudownymi dziewczynami które pomagają mi z aniołkami..  Jest jeszcze pani Wiesia z bibloteki w Mońkach która bardzo mi pomaga i dzięki której mały ma możliwość słuchania lektur…

Ale też wydarzyło się ostatnio coś, czego jeszcze nie do końca potrafię zrozumieć i nie sądziłam że bedę potrzebowała pomocy aż kilku osób by się z tym uporać.. osób o których jak dotąd czytałam w książkach lub oglądałam na filmach.. Z uwagi że jestem zobowiązania tajemnicą nie mogę o tym szerzej napisać ale to i nie miejsce na takie opisy..

Postaram się pisać teraz częściej mimo nawału pracy, obowiązków i stresów.. może też pochwalę się skończonym remontem :)